lumberjack napisał(a): Jeśli prostytucja jest dobrowolnym aktem seksualnym w zamian za pieniądze, to na miano prostytutek zasługują wyłącznie te z powołania.
Kobiety zmuszane do prostytucji nie są więc prostytutkami tylko ofiarami przestępstw, a akty seksualne, za które pieniądze biorą ich sutenerzy, nie są prostytucją tylko gwałtem. Są to kobiety notorycznie gwałcone, a sutenerzy pobierają od klientów pieniądze za możliwość dokonania gwałtu.
Dokładnie tak. Niemniej, niewolnictwo seksualne jest złem dlatego właśnie, że jest niewolnictwem, a nie dlatego, że jest seksualne. Zmuszanie kogoś przemocą do niewolniczej pracy na polu nie jest lepsze, niż zmuszanie do seksu. A przecież nie wyciągamy z tego wniosku, że rolnicy to szmaty, bo robią w gnoju jak chłopstwo i to ich poniża.
Znaczy, normalni ludzie nie wyciągają. Bo akurat uprzedzenia do rolników wciąż w Polsce istnieją, i mają one taką właśnie historyczną podstawę.
Cytat:a) Nikt normalny nie chce mieć córki kurwyTo niech se wychowa na niekurwę, broni kto? Każdy ma prawo mieć jakieś wymagania od swoich dzieci. Natomiast nieprzyzwoite jest wymaganie od innych, aby wspierali wychowywanie mojego dziecka tak, jak ja chcę. Generalnie, poligamiści w kulturze antykoncepcyjnej słabo się rozmnażają, dlatego przy pełnej tolerancji powinni w ciągu paru pokoleń wyginąć. Natomiast właśnie brak tolerancji skłania ich do udawania monogamistów i tym samym do rozmnażania i do przekazywania swym dzieciom czy to genów, czy to stylu życia.
W zasadzie istnieje pewien sposób na uczciwe rodziny w grupie poligamicznej, wynaleziony niezależnie od siebie w paru kulturach afrykańskich i polinezyjskich, gdzie panuje nietypowy całkowity promuskuityzm seksualny. Otóż w takiej kulturze kobieta tworzy rodzinę nie z partnerem seksualnym (bo ten chwilę się zmienia), ale z własnym bratem. Opiekunem męskim dziecka nie jest więc ojciec - takiego pojęcia w ogóle tam nie ma - ale wuj. Dla wuja jest to też korzystne, bo chociaż pokrewieństwo z synem siostry jest o połowę mniejsze, niż z własnym, to w zamian za to jest pewne, gdyż tak samo jak matka soror semper certa est. Jest więc w jego interesie genetycznym opiekować się siostrzeńcami. Dzieci mają więc zapewnioną stałą opiekę matki i wuja, prowadzących wspólnie gospodarstwo domowe, podczas gdy oboje bzykają się naokoło z wszystkimi sąsiadami. System ten ma pewne wady, no bo co jak ktoś nie ma brata, albo jest jeden na cztery siostry - nie wyrobi biedak na siostrzeńców, z kolei mężczyźni bezsiostrowi nie zaznają w ogóle szczęścia rodzinnego, tylko będą płodzić jak kukułki i nie ponosić odpowiedzialności, więc jest pewna niesprawiedliwość. Generalnie jednak polecałbym poligamistom taki model rodziny, szkoda tylko, że byłby chyba uznany za patologiczny.

