bert04 napisał(a): Prawicowa mantra, że Greta jest kukiełką sterowaną, że ktoś pociąga za sznurki i daje jej gotowce do czytanka brzmi wiarygodniej w ustach jakiegoś Smoka czy pilastra. U Ciebie, dotychczas oczekiwałem jednak ciut więcej. Ale może to brak doświadczenia, stąd stereotypy się włączają.Łapię, o co Ci biega.
Ja jakoś umię odróżnić dziecko, któremu ktoś wcisnął plakat w rękę i kazał trzymać, bo dostanie za to czekoladkę od młodej osoby, z którą można rozmawiać i która jest świadoma swoich słów (choć niekoniecznie potrafi je mądrze uzasadnić). Skąd? Screenowaliście mnie z Łazarzem, więc powinnaś wiedzieć. A jeżeli nie, to uwierz na słowo, że mam porównanie.
To ta wyraźna różnica pomiędzy ordynarna propagandą TVPiS a subtelną propagandą TVN-u.
Uwierz mi, ze ja również tę różnicę dostrzegam, tylko w przeciwieństwie do Ciebie widzę w tej drugiej większe niebezpieczeństwo niż w tej pierwszej, jeśli chodzi o moc oddziaływania na tę bardziej światłą część społeczeństwa. Człowiek w miarę ogarnięty i mający dostęp do informacji propagandy TVPiSu nawet nie będzie musiał jakoś specjalnie demaskować, bo będzie bić go po oczach od pierwszego wejrzenia, natomiast żeby odkryć propagandę TVN-u, to już trzeba się bardziej wysilić. Jest na tyle delikatna, że w niewyrobionym oku nie wzbudza podejrzeń, a w przypadku osoby, która jest narażona na częstą ekspozycję na takie lekko propagandowe treści szybko prowadzi do całkowitego wyłączenia krytycznego myślenia. Wkrótce zdawałoby się inteligentny odbiorca TVN-u zaczyna bezkrytycznie odbierać płynącą z niego interpretację rzeczywistości, biorąc ją za rzeczywistość.
Pod TVN podstaw sobie Gretę Thunberg.
Cytat:I tym osobom chcesz powiedzieć, że ktoś chce błyskawicznej reakcji, bo pewiem protokół podpisany w roku ich urodzin jeszcze nie został wypełniony, mimo deklaracji, chęci, innych frazesów. No istotnie, jak można tak szybko reagować, tu trzeba spokojnie. Poczekać 50 lat, może 100, a wtedy się zobaczy. Dzisiejszych szefów państw już na świecie nie będzie, ale na pewno jeszcze będzie szmat czasu...Wśród antyklimatystów syndrom gotowanej żaby jest równie popularny, o ile nie bardziej. I wiesz co pod nim rozumieją? To, że jak będziemy przez bardzo długi okres czasu słuchać straszenia katastrofą klimatyczną za lat 10, 12 etc., to w końcu zaczniemy w to wierzyć. Produkt marketingowy o nazwie Greta Thunberg jest dowodem na to, ze pomysłodawcy religii globalnego ocieplenia uznali, że już czas, żeby uderzyć z grubej rury, czytaj: żaba jest już wystarczająco miękka. A kto nie wierzy w Gretę, ten denialista.
Ja jako małe dziecko przeżyłem w Polsce dwie zimy stulecia, 78 i 86. Jako młody człowiek obserwowałem już dwie powodzie tysiąclecia, 97 i 10. Co będzie następne? Wśród klimatystów popularne jest porównanie do żaby w garnku.
https://pieknoumyslu.com/syndrom-gotujacej-sie-zaby/
Podaję z linku niezwiązanego z klimatem, być może da inspirację ponad omawiane problemy.
Cytat:Komunizm jak to komunizm zabierał się do problemów od dupy strony, więc pogarszał stany istniejące. Dzisiejszy globalizm jest, wbrew pozorom, kapitalistyczny. Swiat jest pełen związków celnych, handlowych, wspólnot rynkowych. Unia Europejska jest tu pewną ekstremalną edycją, ale też zaczęła się od od wspólnoty węgla i stali. Reszta jest historią.
Może "globalizm" to jeszcze za daleko, ale "multinacjonalizm" już dziś jest faktem. I ludzie w Polsce aktualnie głosują nie między "prawicą" a "lewicą". Ale między opcją europejską a opcją lokalną*. Taka lokalna edycja tego sporu, w którym aktualnie "patrioci" są górą, ale "euro-globaliści" depczą im po piętach.
Analizując komunizm mamy ten komfort, że wiemy, jakie przyniósł owoce. Co do globalizmu nie mamy tej wiedzy. Głosy są podzielone. Jedni zarzekają się, że to co innego i tym razem nie powtórzymy błędu przeszłości, a inni oczyma wyobraźni widzą, że idziemy w tym samym kierunku - ku przepaści. I pewnie dlatego globalizm jest stereotypowo wiązany z komunizmem, mimo że - jak słusznie zauważyłeś - jest kapitalistyczny. Jedno i drugie jest szkodliwą utopią.
Cytat:Lubisz też, jak ktoś wobec Ciebie używa "mocny dosadny język"? Czy wtedy Kalizm się włącza? Możesz się tu raz na zawsze zadeklarować?Jestem w tej kwestii ambiwalentny. Czasem na przykład się wściekam, jak ktoś wobec mnie takiego języka użyje, ale byłbym kłamcą, gdybym stwierdził, że z tego wściekania nie czerpię jakiejś przyjemności. To trochę jak z kobietami, które w sypialni lubią słuchać epitetów i dostawać klapsy.
Cytat:Być niezależnym? Jest wygodniej. Najlepiej jak Ergo, zadeklarować, że jak się pchała do stajni Augiasza to niech nie narzeka na smród. Powiedzieć sobie, że bajdurzenia pelikana na takim niszowym forum i tak nie mają mocy sprawczej, więc po co się nadwyrężać. Niech pilaster klapie, ze Greta to robot lub hologram, nikomu nie szkodzi. Tumiwisizm i znieczulica to bardzo bezpieczne taktyki, wiadomo, lepiej się nie wychylać można jeszcze oberwać. Lub, o zgrozo, pomylić się.Źle mnie zrozumiałeś. Niezależność rozumiem jako brak lgnięcia do konkretnej strony politycznej, innymi słowy: kto nie jest z Trumpem, ten jest za Gretą! Nie lepiej być równie sceptycznym i zarazem równie entuzjastycznym w stosunku do Trumpa i Grety? Ja np. czytając Twoje posty często Cię szufladkuję jako typowego lewaka, który bezkrytycznie łyka co pisze Wyborcza właśnie dlatego, że widzę u Ciebie to lgnięcie do lewej strony. I choć często mnie prostujesz, że to nie tak, że nie jesteś tak całkiem za, masz wiele do zarzucenia, to ta niezależność pozostaje na poziomie deklaracji, bo swoje ale do lewej strony i swoje za co do strony prawej wyrażasz bardzo delikatnie, wręcz bezgłośnie. Twoja niezależność nie jest wówczas wiarygodna.
Ja jednak jestem tak wychowany, że czasem reagować trzeba. I że należy taką wewnętrzną granicę sobie ustalić. I to w obie strony, to znaczy kiedy zacząć reagować, wbrew tłumowi, a kiedy należy opuścić, wbrew tłumowi. Kiedy należy reagować mimo nieznajomości wszystkich faktów. Albo, kiedy należy bronić osoby, z którą niekoniecznie się zgadzasz, może nawet nie zgadzasz. Nie powiem Ci, kiedy Ty masz, nawet sam nie zawsze wiem, kiedy ja mam. Ale sama powinność jest częścią mojgo wewnętrznego moralnego ideolo.
Cytat:Ke?Myślałem, że to jasne, ze jako prestiż mam na myśli odcinanie się od wszystkiego, co ma związek z tymi dwoma... Ja to rozumiem, bo jakbym w pracy powiedział coś dobrego na PiS albo poparł Trumpa, moje nazwisko nie schodziłoby z ust moich korpowspółpracowników. Tego robić nie wypada. To tak jak pierdnąć na ołpen spejsie. Dlatego szczerość praktykuję głównie w Internecie. A w realu udaję centrowca (nie jestem ani za ani przeciw).
W takich momentach mam wrażenie, że pod nickiem towarzyskiego pelikana kryje się jakiś kolektyw osób, to by wyjaśniało wiele, łącznie z tą zmiennopłciowością. Tylko w ten sposób mogę sobie racjonalnie wytłumaczyć ten komentarz od czapy. Myślisz szczerze, że tu motywem jest... prestiż?
Nie pamiętasz już pierwszego postu w tym temacie? Nie pisałem już kilka razy, że uważam te dwa przykłady za kanalie? Nie pisałeś, że możesz to zrozumieć? Czy pisałaś? Czy pisaliście? Czy któryś z was napisał?
Cytat:Dodaję też spiesznie, że screen nie jest z jakichś wewnętrznych for nazistów, ale ze wspominanego wyżej forum antyklimatystycznego "Friday for Hubraum" (Piątki dla objętości skokowej). A jeżeli myślisz, że to wszystko, to mam jeszcze dwa screeny, jeszcze fajniejsze frazeologizmy tam odjeżdżają.Ja tylko Ci tak zdradzę w sekrecie, że zanim zacząłem zgłębiać środowisko medialne narodowców, byłem przekonany, że typowy narodowiec to dresiarz z łysą pałą, bejsbolem wołający "Jebać Żydów". Nie wyobrażasz sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że przeciętny narodowiec to po prostu człowiek kierujący się zdrowym rozsądkiem, odporny na różne mody, z twardym kręgosłupem, fajnymi wartościami. Tak bardzo mi się spodobali narodowcy, że pomimo tego, ze całe dotychczasowe życie uważałem siebie za kosmopolitę, który nie rozumie w ogóle patriotyzmu (totalna abstrakcja), nagle zacząłem się identyfikować z ich ideologią.
Tak Ci to piszę w kwestii prestiżu. Coraz częściej odkrywam, ze to co dziś uchodzi za prestiżowe to jest istna tandeta, wyrób czekoladopodobny w atrakcyjnym opakowaniu i nic poza tym. Trzeba wznieść się ponad pozory i po prostu posmakować.
ErgoProxy napisał(a): Tutaj nie chodzi o głupotę, tylko o to, że człowiek człowieka nie znosi i życzy mu jak najgorzej. Dlatego ludzie się nie potrafią dogadać i w efekcie toną we własnych odpadach, chyba że ich kto za mordy weźmie, przemocą albo podstępem. Ja wolę branie podstępem. A co wolą pelikany?Czyli uznajesz, ze jakiejś tam elitarnej części społeczeństwa przysługuje prawo brania motłochu za mordy. Po prostu tak jest i nie należy tego kwestionować. Kwestia tylko tego, w jaki sposób mają za te mordy brać. Tym się różnimy, że ja ten Twój dogmat kwestionuję. Nie ma równych i równiejszych.
