Gladiator napisał(a): Znaczy euroislam, coś takiego w pewnej formie istnieje. Nawet doczytałem się o pierwszym paryskim meczecie "mixt" z niewiastami. Rzecz w tym, że obok tej "jaskółki" prawo szariatu, zaczyna zdobywać sobie obywatelstwo w Europie. Działają przecież uznawane i nieuznawane sądy szariackie. Na razie jest to widoczne, choć nie powszechne zjawisko. Karmi się ono lewackim zabieganiem o głosy biednych i skrzywdzonych.Karmi się ono saudyjskimi dularami. Jeśli saudyjskie dulary to dla ciebie lewactwo, to chyba będzie nam się jeszcze trudniej porozumieć jak zwykle. Owszem, część muzułmańskich bezroboli i kiboli radykalizuje się właśnie w Europie i zamiast się cywilizować, szuka nakdzikszej wersji islamu jaką tylko można wynaleźć. Pomaga im w tym, oprócz saudyjskich dolarów, narodowa prawica (w każdym kraju jest taka zaraza), która głosi, że muzułmanie nigdy nie będą prawdziwymi Francuzami, Brytyjczykami itd, tylko muzułmanami. No to niektórzy przyjmują to za prawdę i myślą sobie "no dobra, to będziemy teraz takimi 200% muzułmanami aż wam nogi z dupy pourywamy, pierdolone pogańskie swińskie psy".
Cytat:Co do judaizmu beztalmudowego to nikt teraz nie powie, że goim nie ma duszy. Natomiast traktowanie goim wynikające z tego faktu pozostaje. Na tym polega zachowanie swojej tożsamości.Na powtarzaniu antysemickich, pranazistowskich bredni?
Cytat:Ciekawa teoryja. Wynika z niej, że wraz ze wzrostem wykształcenia łatwiej się we łbach przewraca. To tak parafrazując klasyka po plebejsku.No owszem. Tak to mniej więcej działa. Im większa kreatywność wymagana jest w pracy, tym mniejsza zależność od opinii otoczenia.
Cytat:Dlatego wszystko zależy jakie elity się naśladuje. Rzecz jasna łatwiej jest naśladować eli(y)ty umownie dekadenckie, ponieważ to lekkie, łatwe i przyjemne oraz takie światowe. Trudniej naśladować elity stawiające sobie wymagania, których przestrzeganie utrudnia łatwe życie.No sam widzisz. A ludzie myślą ekonomicznie, nawet jeśli myślą, że nie myślą. Dlatego wybierają niższe koszty.
Cytat:Nie ten kierunek, nie w tym zupełnie rzecz.A owszem, był w ZSRR taki okres. Tylko zapomniałeś wspomnieć o takim drobiazgu, że trwał on jakieś 3-4 lata, a genderowe fanaberie ukrócił jeszcze sam Lenin, nie czekając nawet na Stalina, który to zalał betonem. Pewne wolności rzeczywiście gwarantowało prawo radzieckie, ale... "prawo"? "radzieckie"?Przecież to pojęcia sprzeczne. Większość obywateli radzieckich nawet swych papierowych praw nie znało, no i słusznie, po co by się mieli frustrować.
Brutalna zapora w postaci mandatu za przylanie żonie, tolerowanie po cichu fizycznego tępienie LGTB ma swoje przyczyny. Oni doskonale wiedzą o co w tej bajce chodzi, ponieważ wyszła od nich, dokładniej z ZSRR.
Większości wydaje się, że rewolucja seksualna lat 60 siatych, zerwanie z moralnością to wielkie zwycięstwo liberalizmu, wolności etcet.Nic bardziej mylnego, typowa ściema dla ludu. Wielkie dzieło komunistów pragnących zniszczyć burżuazyjne struktury społeczne, uderzając w najbardziej czuły punkt psychiki człowieka - seksualność. Pierwszym poligonem doświadczalnym był ZSRR, a stąd przeszło to dalej. Tam zorganizowano w Moskwie pierwszy marsz nagusów, walczących z pruderią burżuazyjną. Wolność seksualna była propagowana jako wyzwolenie, dokładanie tak samo jak teraz.
Prawdziwym, a nie papierowym pionierem gendera w Europie był nie Związek Radziecki, ale... Polska. Polska jako jeden z niewielu krajów nie karała w ogóle stosunków homoseksualnych - mimo że teoretycznie przez jakiś czas obowiązywały prawa zaborców w tym zakresie. Nie stosowano ich w praktyce już przed ich zniesieniem. Polska jako pierwsze państwo na świecie (całe państwo; niektóre stany USA wcześniej) zabroniła gwałtu na małżonce i traktowała taki gwałt jak każdy inny. Bicie żony oczywiście też polskie prawo traktowało tak, jak bicie sąsiadki. Zmiany szły także w kulturze i języku. Polskie przedwojenns feministki wymusiły rezygnację z używania formy grzecznościowej "panna", która określa kobietę według jej stanu cywilnego i zmianę na jedną tylko "panią". Polska prawica bardzo brechta się z anglo- czy frankofonicznych feministek, które do dziś walczą o zmiany dokonane w języku polskim w latach 30. Zrezygnowano oficjalnie z damskich końcowek do nazwisk "owa" czy "ówna", określających kobietę względem męża czy ojca. W czeskim i bułgarskim nadal obowiązują, to nie żadna komuna to zmieniła, tylko przedwojenne gendery. Wśród inteligencji zapanował zwyczaj nadawania dzieciom podwójnych nazwisk, ojca i matki, na znak odejścia od patriarchalnego pojęcia rodu. Ten obyczaj akurat zanikł, bardziej ze względów praktycznych.
Gdyby nie wojna i "komuna" właśnie, która cenzurą zamroziła mentalność Polaków z roku 1939 do 1989, to pewnie w latach 40 mielibyśmy w Polsce edukację seksualną, w 50 małżeństwa gejoskie a w 60 patrzylibyśmy na amerykańskich hipisów jak na jakieś burżuazyjne heteronormatywne konserwy.


Nic bardziej mylnego, typowa ściema dla ludu. Wielkie dzieło komunistów pragnących zniszczyć burżuazyjne struktury społeczne, uderzając w najbardziej czuły punkt psychiki człowieka - seksualność. Pierwszym poligonem doświadczalnym był ZSRR, a stąd przeszło to dalej. Tam zorganizowano w Moskwie pierwszy marsz nagusów, walczących z pruderią burżuazyjną. Wolność seksualna była propagowana jako wyzwolenie, dokładanie tak samo jak teraz.