ad Lampart
A widzisz! Spójrz co sam piszesz.
Potwierdzasz fakt istnienia statystyk, które są zamieszczone w podanym linku. Ponieważ odmienne są one od poliporawnego obrazu obecnego wszędzie wokół, nie masz do nich zaufania. Fakt ten wzmacnia prawicowość Lynette Burrows. Czego więc oczekujesz, że związane z lewicą środowiska wypiszą sobie powyższe dane na sztandarach? Nie oczekiwałbym tego, nikt nie jest zainteresowany działaniem przeciw sobie. To obiektywne psychologicznie zachowanie zrozumiałe dla każdego.
Jest bardzo niebepieczne dla homolobby i zwolenników, potrzebna jest więc jakaś reakcja. Skoro brakuje argumentów, to z reguły przechodzi się do ad personam, wyobrażając sobie (a nawet wierząc w to), jakieś wrogie działanie. Rzeczywistość jest jaka jest, reszta to już wymuszone obracanie kota ogonem.
Jest niewątpliwym faktem, że dzisiaj wszystko jest polityczne, a skrajną nieufność wobec kogokolwiek i czegokolwiek wynika z ogromu manipulacji. Także brak jednego jasnego sposobu oceny rzeczywistości, zastąpionym chaosem informacyjnym wpływa na skrajną podejrzliwość. Prowadzi to do takiej sytuacji jak ta. Nie jesteś przekonany o prawdziwości powołania się na statystyki policyjne? Ok. Dlaczego ja mam wierzyć w statystyki i opinie przedstawiane przez lewackie homolobby? Kółko się zamyka, obraz współczesności.
Przy tej okazji przypomina się przypadek dr Regenerusa, którego badania wzbudziły kontrowersje homolobby. Zarzucono jemu poważne błędy metodologiczne w pracy. Złożył samokrytykę, przyznał się do błędów w swojej pracy, a co tu pokazywałem został bardzo szybko (nagrodzony)... profesorem mimo zarzucanemu jemu wcześniej kiepskiemu warsztatowi metodologicznemu. Nic dodać, nic ująć.
Cytat:Nie dopisałeś:
"– powiedziała „Rzeczpospolitej” brytyjska specjalistka ds. wychowywania dzieci Lynette Burrows."
Więc nie wierzę, że przypadkowo uciales akurat w takim momencie, ze nie widać, że są to słowa prawicowej Lynette Burrows, które określiłeś faktami.
Nie wiem czy takie statystyki są czy nie, może są i może faktycznie coś jest na rzeczy, ale tego nie wiem... wiem za to, że ty jesteś manipulatorem.
A widzisz! Spójrz co sam piszesz.
Potwierdzasz fakt istnienia statystyk, które są zamieszczone w podanym linku. Ponieważ odmienne są one od poliporawnego obrazu obecnego wszędzie wokół, nie masz do nich zaufania. Fakt ten wzmacnia prawicowość Lynette Burrows. Czego więc oczekujesz, że związane z lewicą środowiska wypiszą sobie powyższe dane na sztandarach? Nie oczekiwałbym tego, nikt nie jest zainteresowany działaniem przeciw sobie. To obiektywne psychologicznie zachowanie zrozumiałe dla każdego.
Jest bardzo niebepieczne dla homolobby i zwolenników, potrzebna jest więc jakaś reakcja. Skoro brakuje argumentów, to z reguły przechodzi się do ad personam, wyobrażając sobie (a nawet wierząc w to), jakieś wrogie działanie. Rzeczywistość jest jaka jest, reszta to już wymuszone obracanie kota ogonem.
Jest niewątpliwym faktem, że dzisiaj wszystko jest polityczne, a skrajną nieufność wobec kogokolwiek i czegokolwiek wynika z ogromu manipulacji. Także brak jednego jasnego sposobu oceny rzeczywistości, zastąpionym chaosem informacyjnym wpływa na skrajną podejrzliwość. Prowadzi to do takiej sytuacji jak ta. Nie jesteś przekonany o prawdziwości powołania się na statystyki policyjne? Ok. Dlaczego ja mam wierzyć w statystyki i opinie przedstawiane przez lewackie homolobby? Kółko się zamyka, obraz współczesności.
Przy tej okazji przypomina się przypadek dr Regenerusa, którego badania wzbudziły kontrowersje homolobby. Zarzucono jemu poważne błędy metodologiczne w pracy. Złożył samokrytykę, przyznał się do błędów w swojej pracy, a co tu pokazywałem został bardzo szybko (nagrodzony)... profesorem mimo zarzucanemu jemu wcześniej kiepskiemu warsztatowi metodologicznemu. Nic dodać, nic ująć.

