Sofeicz napisał(a): Podejrzewam, że Zef nie ma kłopotów z komunikacją dotyczącą jakiegoś obszaru korporacyjnego, gdzie język jest dość sformalizowany i sztywny.Właśnie o to chodzi. Jeśli pracuje się w firmie programistycznej, gdzie praktykuje się daily standup, czyli codzienne krótkie raportowanie, co się robiło w ciągu ostatniej doby, a co się będzie robić w następnej; to nie ma problemu z opowiedzeniem, że taki a taki ficzer będzie się implementować, czy takiego a takiego buga poprawiać.
Cytat:Natomiast to, co ty nazywasz 'small talk', to jest właśnie esencja języka, gdzie roi się od idiomów, związków frazeologicznych i innych kotekstualiówPrzy czym nie chodzi mi tutaj o czysto rytualistyczne gadanie o pogodzie, ale o trochę bardziej zaangażowany small talk – o zainteresowaniach, osobistych doświadczenieach etc. Nie spodziewałem się, że mi słów zabraknie, a czasami czegoś brakło.
Żarłak napisał(a): Być może tak jest z aparatem mowy, że traci elastycznośćMoże ja jestem nienormalny, ale u mnie problem jest z uchem, a nie z gębą. Jako człowiek, który po 30ce zaczął się uczyć języka, w którym występuje rozróżnienie głosek aspirowanych i ejektywnych po prostu przeczytałem, na czym polega ta różnica i się nauczyłem jedne i drugie wymawiać. Ale tej różnicy nie słyszę. Więc mamy teraz dyskusję Gruzina z debilem:
Gruzin: podaje jakieś nowe słowo zawierające głoskę, którą debil słyszy jak „k”
Debil (wiedzą że zapomni to słowo za 15 minut, i chcąc sobie zanotować jako fiszkę w Anki): „კ” თუ „ქ”
Gruzin: „k”
Debil: „კ”?
Gruzin: „k”
Debil: „ქ”?
Gruzin: „k”
Wiem, że ucząc się w podstawówce angielskiego miałem problem z angielskim „th”. Teraz rozróżniam tę głoskę. Czy z gruzińskim będzie podobnie i kiedy, nie wiem. Liczę, że w końcu się ucho wyćwiczy.
