Tylko że widzisz, pelikanie - skoro już schodzimy na wyimki wybrane z politycznego klucza - bezpieczeństwo Polsce gwarantuje obecnie jedna tylko rzecz: mianowicie żeby państwa istniejące na przedpolu łuku Karpat tworzyły jeden spójnie działający blok. Niekoniecznie muszą się jednoczyć, ale muszą ze sobą współpracować. Otóż główną przeszkodą w takiej współpracy jest polska arogancja, która nie liczy się z aspiracjami pozostałych narodów-odprysków Rzplitej. Że nie ma żadnej suwerennej Litwy czy Ukrainy; są tylko Kresy i są one polskie. Jeżeli więc Polacy nie pójdą nareszcie po rozum do głowy, jak do tej pory chadzali po niego do dupy, to ta ich Polska ukochana będzie zagrożona zniszczeniem. Tokarczuk, rozumnie czy na ślepo, wytycza tutaj kierunek konstruktywny: że Polacy muszą uzgodnić swoją narrację historyczną z narracjami krajów ościennych, czyli z czegoś ustąpić i do czegoś się przyznać - bo taka jest konieczność polityczna.
Jeśli Polacy nie ustąpią, to staną się pokraczną, bo bezsilną, repliką Rosjan. Tak po prostu,
Jeśli Polacy nie ustąpią, to staną się pokraczną, bo bezsilną, repliką Rosjan. Tak po prostu,
