DziadBorowy napisał(a): A Ty w ogóle oglądałeś to co wkleiłeś? Bo mam wrażenie, że mówimy o innych wywiadach. Prowadząca pyta się o obawy wobec innych (w kontekście uchodźców) jako, że żyjemy w państwie jednolitym narodowo i kulturowo. Tutaj Tokarczuk odpowiada, że patrzymy na siebie przez pryzmat dobrych rzeczy w naszej historii: walki o wolność, poświęcenia dla innych a ignorujemy te złe, cenimy przodków za rzeczy, których sami nie potrafimy zrobić. W momencie gdy teraz przyszedł test i trzeba pomóc innym - nie zdaliśmy go [i](pomińmy na chwilę dyskusję czy ta pomoc była konieczna i sensowna.Ona zaczyna od słów, że ta obecna postawa wobec uchodźców (nietolerancyjna) budzi jej zdumienie. Zaczyna mówić, że wymyśiliśmy sobie historię kraju niezwykle tolerancyjnego, otwartego (swoją drogą ja nigdy tak nie postrzegałem historii Polski). Potem wymienia przykłady złych rzeczy i generalnie to jest argumentem w tej dyskusji, a to są po prostu argumenty absurdalne.
DziadBorowy napisał(a): Wyraża ona potem dość naiwny moim zdaniem pogląd, że być może to, jak zachowaliśmy wobec uchodźców spowoduje szok, "przebudzenie gwałtowne i okrutne", który doprowadzi do korekty postrzegania naszej historii. Że skoro teraz nie jesteśmy aż tak fajni to może kiedyś też nie do końca byliśmy. I tu padają te słowa o które jest awantura. Ale przecież te wszystkie rzeczy złe nie są żadnym umocowaniem historycznym naszej obecnej nietolerancji tylko listą rzeczy o które być może uda się skorygować zmitologizowaną historię pod wpływem spodziewanego szoku wywołanego refleksją na temat postawy Polaków wobec uchodźców.
Oczywiście to jest nonsens, żadnego "przebudzenia", "pisania historii na nowo" nie będzie. Jej wypowiedź to bardziej "nie jesteśmy aż tak wspaniali i kiedyś też nie byliśmy, skończmy zatem śnić". Ale to tak naprawdę nie chodzi o to, że ona się spodziewa jakiegoś pisania historii na nowo, przebudzenia, to po prostu były jej słabe, emocjonalne argumenty - "tacy fajni nie jesteśmy i nie byliśmy " i wymienia jej zdaniem największe grzechy, ale to jest gadanie od rzeczy.
Cytat:No zaraz zaraz. Rozsądniejsi proponowali taki kompromis - aby brać tylko tych, których da się zweryfikować. Reakcją większości było jednak "żadnych jebanych ciapajczyków". W tym sporze znacznie bardziej chodziło o to kogo mamy przyjąć niż o to na jakich zasadach mamy przyjąć.
No bo ta cała relokacja stała się właśnie emocjonalnym zdarzeniem politycznym, także po prostu PISowcy poszli z wolą ludu, po najprostrzej linii.
zefciu napisał(a): Dla mnie bardziej dziwacznym jest ten paradoks – im kto bardziej ksenofobiczny, tym bardziej lubi podkreślać, jacy to Polacy byli zawsze tolerancyjni.
Ja jakoś własnie nie zauważyłem takiej zależności. Kto niby tak podkreśla tą naszą wielką tolerancyjność, raczej rzadko spotykany pogląd.

