To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk?
Muzyka 
lumberjack napisał(a): Można zrobić to samo co Zachód jeśli jego polityka nie okaże się pomyłką. Jeśli okaże się sukcesem, to można to powielić. Jestem za powielaniem dobrych pomysłów. Póki co trzeba obserwować zmiany zachodzące w społeczeństwie niemieckim czy francuskim. Jak na razie to porażka, ale prawdzie efekty ichniejszej polityki zaowocują dopiero za x lat.
Dopóki ludzie częściej będą wyjeżdżać z Polski do Niemiec, niż odwrotnie, to Niemcy będą obiektywnie lepszym krajem, niż Polska. Francja również. Więc nie wiem, na czym polega "porażka" tych państw, skoro więcej Polaków chce mieszkać we Francji, niż Francuzów a Polsce. Imigranci algierscy żyją we Francji w wielkiej liczbie co najmniej od stu lat. To jeszcze mało? Przez większą część tych stu lat byli ignorowani przez główny nurt kultury francuskiej. Ten czas zawierał w sobie także uliczne masakry Algierczyków przez ichnich zomowców w latach 50. No i teraz pytanie, czy błędem żabojadów była zgoda na przybycie Algierczyków, czy może błędem było traktowanie ich jak podludzi przez jakieś trzy pokolenia?


Cytat:30% spośród niepracujących to osoby zajmujące się domem, dziećmi, rodziną. To jest ciężka robota i gdyby nie zajmowały się nią i poszłyby do roboty na etat, to trzeba by pozatrudniać gosposie, sprzątaczki, kucharki, opiekunki do dzieci, wysyłać dzieci do żłobków i przedszkoli etc.
I w ten sposób wzrosłoby PKB bez wzrostu ilości wykonanej pracy.

Wbrew pozorom to nie tylko inna forma zaksięgowania. Każda praca "za darmo" prowadzi do stagnacji i robienia wszystkiego tak, jak łojciec robił i łojciec jego łojca, czyli na odwal się i żeby ino było. Robienie tego samego za pieniądze motywuje do polepszenia jakości i wydajności. Tam gdzie ludzie sami budują i remontują domy, tam stoją wciąż lepianki i szałasy z dykty i blachy. Tam gdzie robią to fachowcy, rozwija się architektura. Tam gdzie baby zajmują się domem i dziećmi za pieniądze chłopa, tam więcej jest dzikich dzieci wyrastających potem na dzikich ludzi. Tam, gdzie konkurują że sobą o pieniądze rodziców żłobki i przedszkola, rozwija się pedagogika, która wpływa zresztą i na tych, co z tych usług nie korzystają.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk? - przez ZaKotem - 22.10.2019, 09:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości