Łazarz napisał(a): Uważam że to idiotyczne rupieciarstwo. Wracanie do tego, czego próbowano dawno temu i się zwyczajnie nie sprawdziło, i co zarzucono głównie z powodu tego, że kobiety-zawodowcy uważały te formy za uwłaczające.To jest też ciekawe zjawisko. Uważały za uwłaczające, bo to mężczyźni je wymyślali. Kiedy to samo robią kobiety, te same słowa właśnie mają zwiększyć ich godność. W tym zresztą jest sedno - to, jakie emocjonalne treści niesie ze sobą nazwa zależy przede wszystkim od tego, kto tę nazwę wymyśla - czy sam nazywany, czy jego przeciwnicy.
Cytat:Ponadto jest to zmiana idąca w zupełnie przeciwną stronę, niż społeczne potrzeby - w męskich zawodach, których nazwy z natury nie mają przyjętych do tej pory żeńskich końcówek pracuje coraz mniej kobiet, w miarę rozwoju gospodarczego. I to pomimo tego że różnym ideologom się to nie podoba i próbują z całych sił zawracać zawracać Wisłę kijem, wywalając w błoto kupę kasy.A kogo to konkretnie ile kosztuje?
Cytat:Za parędziesiąt lat nie tylko nie przyjmie się forma "profesora", ale nawet takie słowo jak "programistka", brzmiące dla nas zupełnie normalnie, naturalnie, i całkiem estetycznie (w końcu "programista" należy do słów od których feminatywy same się tworzą) może zniknąć z języka, a potomnych może dziwić że używaliśmy takich śmiesznych form, tak jak nas śmieszą przedwojenne "poślice".Diabli wiedzą, co będzie za parędziesiąt lat. Parędziesiąt lat temu nikt nie przewidział, że będzie internet. Trochę dziwny zwyczaj "nie będę stosował danego słowa, jeśli nie wiem, czy będzie ono stosowane za 50 lat". Kogo to w ogóle obchodzi?
Cytat:I wikinżki.
Cytat:Kapitalny przykład na to, jak ideologiczna pseudonauka (w tym przypadku pseudohistoria) prowadzi do ideologicznej walki z językiem.Co chcesz od wikinżek?
Natomiast ciekawi mnie kiedy wojsko, z natury zawsze konserwatywne obyczajowo, wprowadzi stopnie kapralki czy poruczniczki. Dopiero wtedy zmianę będzie można uznać za trwałą właściwość języka polskiego

