Obawiam się, że w ustach tego pana żeńskie odmiany nazw zawodów brzmią lekceważąco. Prezeska albo premierka to taki niedorobiony odpowiednio: prezes i premier. Obawiam się również, że w odbiorze przeciętnego użytkownika języka polskiego takie nazwy brzmią właśnie lekceważąco wbrew intencjom i przewidywaniom feministów

