Hans Żydenstein napisał(a): Irlandzyk ?
Mi się kojarzył raczej z tytułem filmu Tarantino. Na szczęście Quentin potrafi wyważyć miłość do obrazu i wytrzymałość widza. No i nawiązania do "pierwszego reżysera italowesternów" chyba dosyć wyraźne były.
Cytat:Też nie nazwałbym tego wątkami filozoficznymi. Była pewna symbolika, wątki, które można różnorako interpretować i tyle.
Symbolika, owszem, aż za bardzo czasem. Kremówka, wcale nie papieska, jest symbolem przekupstwa, posiadania, pokusy i ulegania pokusie.
Pterodaktyl napisał(a): @PS - nie. To mój ulubiony film w ogóle - dlatego go dałem.
@PPS - trzeba dotrwać do końca, inaczej nie zrozumie się jego esencji.
Cóż, de gustibus... z całego dorobku tego twórcy westernów ten był i jest dla mnie kompletną zmorą. Dziękuję tylko kapitalistom z USA, że nie pozwolili zrealizować jemu tego dzieła jako pierwszego, tylko kazali najpierw stworzyć dwa westerny. Gdyby kolejność była odwrotna, nigdy nie usłyszelibyśmy legendarnej harmonijki ustnej.
A co do wytrwałości, to już scena z kremówką na schodach była ponad moje siły. A przy drugim podejściu, drugi gwałt w samochodzie. Już w westernach reżyser pokazywał, że czasem nie potrafi się pozbyć zbędnych scen czy zbyt dłuuuuugich ujęć. Tutaj robił całe akty z drobnych elementów fabuły. I - jak dla mnie - przesadził z przesadyzmem.
To znaczy rozmawiamy hipotetycznie, bo nie mam pojęcia, o jakim filmie mówisz i nie mam zamiaru zadawać kolejnej zagadki.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


