Vanat napisał(a): "Wolność ma tyle wspólnego z wolnością gospodarczą, co krzesło z krzesłem elektrycznym"Są też zwolennicy poglądu, że rabunek jest dobrowolną wymianą dóbr, a zakaz rabunków stanowi ograniczenie wolności. To dopiero paradoksy!
Wiem, że jest tu wielu zwolenników "wolności gospodarczej".
Vanat napisał(a): Poniżej przedstawiam swoje poglądy na ten temat jako zagajenie dyskusji, oczywiście jeśli macie inną wizję wolności i wolności gospodarczej - przedstawiajcie.Zgodziłbym się po dodaniu "i zgodnie z zasadą, że wolność mojej pięści kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność twojego nosa". Szczegóły trzeba dotrzeć
(...)
Ja przyjmuję, że wolność to: brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą.
Zastrzeżenie jest po to, by nie produkować ścian tekstu roztrząsając trywialne konsekwencje samowywrotnej definicji.Poniżej kilka dygresji.
Vanat napisał(a): Możliwa jest pełna wolność wszystkich podmiotów w obszarze niczyim (zwana strategią legalisty), czyli jeśli zapragnę czegoś, to to biorę pod warunkiem, że dotychczas nie ma to właściciela. Z powyższego wynika, że im mniej własności, tym możliwa jest większa wolność legalistów, gdyż mniejsza jest szansa że wchodzą w zakres wolności innych podmiotów. Co jednak z sytuacją, gdy jakiś legalista weźmie w wieczne posiadanie wszystko, co nie ma dotychczas właściciela? Np. konkwistador dopływa do nowego lądu i stwierdza, że od teraz będzie jego. By strategia legalisty błyskawicznie nie skończyła się dominacją jednego podmiotu, który pierwszy wpadnie na pomysł wzięcia wszystkiego we władanie, konieczne jest przyjęcie jasnych reguł, co i na jakich zasadach może być brane w posiadanie (np. coś jest wyłącznie moje, tak długo, jak z tego korzystam, gdy przestaje korzystać uwalniam to i inny może skorzystać).Czy to aby na pewno opis strategii legalisty? Obszar niczyi, jeśli dobrze rozumiem, jest chyba wyłączony z ładu prawnego i "otoczenie legalne" legaliście, czyli osobie, która rozwiązuje konflikty w oparciu o ten porządek, w niczym nie pomoże.
W sytuacji, gdy wszystko ma już właścicieli, strategia legalisty traci sens, bo skazuje każdego kolejnego nowego legalistę na całkowity brak wolności.
Vanat napisał(a): Co w sytuacji, gdy jeden z podmiotów nie ma możliwości odstąpić od wymiany? Co jeśli piekarz jest jedynym sprzedawca żywności i tylko u niego mogę kupić cokolwiek do jedzenia? Odmowa kupna chleba po zaproponowanej przez niego cenie oznacza dla mnie śmierć, wiec muszę się zgodzić na podyktowana przez niego cenę.W tak śmiesznie nierealistycznej sytuacji zapewne pozostaję umrzeć z głodu. Na szczęście takie sytuacje nie dotyczą dóbr łatwych w produkcji i posiadających wiele odpowiedników w podobnej cenie zaspokajających tę samą potrzebę.
Vanat napisał(a): Zwolennicy wolności gospodarczej argumentują, że sytuacje idealnego monopolu nigdy nie zaistniały, a nawet jeśli zaistniały na jakimś obszarze, to trwały stosunkowo krótko.Pytanie brzmi raczej - co z tego, skoro nie istnieją lub szybko znikają, a teoretyczna możliwość wynika z nieznajomości praw ekonomii?
Przyjmijmy, że faktycznie tak było. Co jednak z tego, jeśli sytuacja taka jest teoretycznie możliwa.
Vanat napisał(a): Oznacza to jednak, że możliwy jest przypadek, gdy większość społeczeństwa uzna, że cała gospodarka powinna działać w takim trybie, tak więc paradoksalnie skrajny komunizm, rozumiany jako oddanie wszelkiej wolności w kształtowaniu relacji ekonomicznych państwu, może być kwintesencją wolności gospodarczej.Paradoks jest pozorny, można dobrowolnie zrzec się wolności. Trzeba tylko się liczyć z tym, że potem może być problem z odzyskaniem tej wolności po dobroci.
W takim ujęciu miarą czy istnieje wolność gospodarcza czy nie, będzie stopień społecznej akceptacji dla istniejącego systemu gospodarczego. Oznacza to jednak, że jedyną miarą wolności gospodarczej będzie demokracja, a nie zakres swobody w kształtowaniu relacji ekonomicznych pomiędzy podmiotami.

