Cały ten spór między pilastrem i Vanatem bierze się z posuniętego do absurdu radykalizowania.
pilaster uważa, że skoro rynek dla większości dóbr rzadkich się sprawdza (a rozwój gospodarek rynkowych potwierdza, że się sprawdza), to musi się sprawdzać dla wszystkich. Można zatem sprywatyzować choćby i oceany, lub atmosferę, bo na pewno ich właściciele jakoś się dogadają.
Vanat uważa, że skoro rynek czasem się nie sprawdza (np. nie ma sensownego rynkowego pomysłu na zapobieżenie zmianom klimatu, czy nie da się rynkowo rozwiązać problemu przemocy), to w ogóle koncepcja rynku jest do wywalenia i nie ma jej sensu stosować w ogóle.
Obaj użytkownicy wychodzą zatem od słusznych przesłanek, ale radykalizm nie pozwala im na zajęcie jakiegokolwiek sensownego, zniuansowanego stanowiska.
pilaster uważa, że skoro rynek dla większości dóbr rzadkich się sprawdza (a rozwój gospodarek rynkowych potwierdza, że się sprawdza), to musi się sprawdzać dla wszystkich. Można zatem sprywatyzować choćby i oceany, lub atmosferę, bo na pewno ich właściciele jakoś się dogadają.
Vanat uważa, że skoro rynek czasem się nie sprawdza (np. nie ma sensownego rynkowego pomysłu na zapobieżenie zmianom klimatu, czy nie da się rynkowo rozwiązać problemu przemocy), to w ogóle koncepcja rynku jest do wywalenia i nie ma jej sensu stosować w ogóle.
Obaj użytkownicy wychodzą zatem od słusznych przesłanek, ale radykalizm nie pozwala im na zajęcie jakiegokolwiek sensownego, zniuansowanego stanowiska.
