zefciu napisał(a):Vanat napisał(a): No i wreszcie ktoś z jajami przyznał, że wolny rynek to akapNie. Niczego takiego nie przyznałem.
Cytat:a nie żadne instytucje, które mieszają się do wolnych decyzji między podmiotami.Nie mieszają się, tylko ich strzegą.
No więc trudno mi zgadywać co masz a czego nie masz na myśli, gdy brak jest konkretnej definicji, z której będzie wynikać czy wolny rynek to brak wszelkich instytucji, czy obecność instytucji jakiegoś konkretnego rodzaju itd.
zefciu napisał(a):Cytat:Jakie inne mechanizmy, poza świadomą polityką lewicowych elit, sprawiły, że we wspolczesnej Polsce bicie dzieci przez rodziców jest wiele rzadszym zjawiskiem niż 100 lat temu?Chociażby:
- Wzrost wartości dziecka w związku ze spadkiem dzietności.
- Mniejsza wartość ślepego posłuszeństwa związana ze wzrostem różnorodności strategii gospodarczych i technologii.
- Świadomość szkodliwości kar cielesnych wynikająca z badań naukowych.
Pytałem Pilastra licząc, że poda jakim cudem wzrost wskaźnika S miałby wpłynąć na spadek ilości kar cielesnych w polskich domach.
Jak rozumiem, żadna z Twoich hipotez nawet nie ociera się o jego wytłumaczenie. I nic w tym złego. Sprawdźmy jednak czy Twoje hipotezy mają poparcie w rzeczywistości.
1. Gdyby poziom ilości kar cielesnych spadał wraz dzietnością, to jedynacy nie byliby karani cieleśnie także 100 lat temu, a obecnie w rodzinach wielodzietnych kary cielesne byłyby na porządku dziennym. Tak nie jest. Między innymi dlatego, że kary cielesne mają na celu podnieść wartość dziecka (dobrze je wychować) tak więc rodzic, który je stosuje, nie uważa by przez to ryzykował wartością dziecka. Jest raczej przeciwnie.
2. Poziom posłuszeństwa współczesnego mieszkańca wielkiego miasta jest wielokrotnie większy niż jeszcze 100 lat temu. Dziś należy dostosować się do ogromnej ilości reguł, przepisów, regulaminów i obyczajów, które 100 lat temu nie istniały. Jeśli zbuntujesz się przeciw zasadom ruchu drogowego, zginiesz. Jeśli nie będziesz akceptował regulaminów przeróżnych instytucji doznasz śmierci cywilnej. Kiedyś nawet dworzanie w Luwrze załatwiali potrzeby fizjologiczne gdziekolwiek, dziś za sikanie w parku czeka cię kolegium. Kiedyś wystarczyło, że nie buntowałeś się przeciw pańszczyźnie, dziś, jak nie zapłacisz co miesiąc sterty rachunków kończysz na ulicy. Kiedyś jak nie zasiałeś to umierałeś z głodu, dziś w świecie powszechnego socjalu potrzebujesz samodyscypliny by nie osunąć się na margines.
Jak rozumiem, na tak postawiony problem powiesz, że kluczem do sukcesu jest wiec samodyscyplina a nie sterowanie zewnętrzne poprzez kary i nagrody. OK, tylko gdzie na to dowody? Czyżby w punkcie 3?
3. Badania naukowe dotyczące szkodliwości kar są robione przez badaczy o lewicowej wrażliwości i nic dziwnego, że sprawdzają, na ile dzieci karane i nie karane fizycznie realizują w późniejszym życiu lewicowy ideał nowego człowieka - człowieka spełnionego osobiście, szczęśliwego, wrażliwego, nastawionego na współpracę i relację a nie na sukces za wszelką cenę. I ja oczywiście podzielam taką wizję idealnego człowieka, ale jestem świadom, że nie jest to wizja jedyna. Bo są rodzice, którzy może chcą by ich dzieci były nastawione na sukces za wszelką cenę, nie marnowały czasu na samospełnienie czy dobre relacje z ludźmi i przyroda, ale by po trupach, nie zważając także na koszty osobiste, dążyły do uzyskania jak najwyższej pozycji społecznej i bogactwa. W takim wypadku lewicowe ideały wychowania bez przemocy muszą być uznane za szkodliwe.
Dlaczego, pomimo to, są tak popularne? Ano dlatego, że lewicowe elity intelektualne od kilkudziesięciu lat dominują w większości cywilizowanych krajów świata i świadomie oraz konsekwentnie prowadzą rozliczne działania instytucjonalne (polityki) by ideał lewicowego człowieka wprowadzić w życie, a co za tym idzie wyplenić przemoc z życia publicznego.
I żadem pilastrowy współczynnik "S" nie ma z tym nic wspólnego.

