Vanat napisał(a): Pierwsze słyszę, by ktoś poza kolesiami pokroju Zieby czy Pilastra miał z tym problem.A kolesie pokroju Vanata?
Naukę od reszty ludzkiej działalności odróżnia zastosowanie metody naukowej.
Czym wg Ciebie jest metoda naukowa i co ją odróżnia od metod nienaukowych? Czy metoda naukowa odnosi się tak samo do różnych dziedzin?
Vanat napisał(a): Faktycznie istnieje poważne pytanie czy matematyka to nauka.O proszę, masz wątpliwości, czy w zasadzie jedyna (no, może jedna z dwóch, chociaż matematyka wchłonęła również tę drugą) dziedzina, dzięki której można odróżniać bełkot od czegoś sensownego. Czegóż jeszcze się dowiemy?
Vanat napisał(a): Mnie ono mało obchodzi, bo nie jestem matematykiem.Nie ma się czym chwalić. Nie ma też potrzeby, bo jest to boleśnie widoczne.
Vanat napisał(a): Dla mnie istotne jest jedynie to, czy dana definicja jest na tyle jasna, by można było na jej podstawie orzekać o tak a nie inaczej zdefiniowanym bycie.No jak na razie nie widać innego kryterium niż widzimisie Vanata, a także, że nie będzie ono polegać na matematyce, na której Vanat się nie zna i co do której ma wątpliwości, czy jest nauką
Vanat napisał(a): Czyli definicja nie musi odwzorowywać ostatecznej i absolutnej ontologicznej prawdy o swoim desygnacie.Co w ogóle powyższe zdanie znaczy? Tylko jasno i klarownie, a nie poezją i machając rękami.
Vanat napisał(a): Wystarczy że jasno określa o czym będzie mowa w dalszej części wywodu. Dlatego też to samo zjawisko może być definiowane na wiele sposobów i wszystko one mogą być rownocześnie poprawne. Ale pod jednym warunkiem: że się ich bezmyślne nie miesza. Jak coś zdefiniowaleś na początku wywodu, to w połowie nie zaczynaj opowiadać o czymś zupełnie innym.No to w takim razie bełkoczesz wg własnych kryteriów. Mówisz o nauce i nienaukowości matematyki, lol.
Vanat napisał(a): Nigdzie nie posługie się pojeciem krzywdy. Zeby to sprawdzic wystarczy kliknąć "znajdź" i zobaczysz, że nie użyłem tego słowa ani razu, za wyjątkiem próby zrozumienia Twojej definicji pięści i nosa, gdy faktycznie próbowałem odgadnąć o co ci u diabła o chodzi i zgadywałem że może o jaką krzywdę...Powyższe dwa zdania są ze sobą sprzeczne. Nie posłużyłeś się, a jednak się posłużyłeś, takie cuda.
Vanat napisał(a): Czyli to prawo wyznacza granice wolności? A jak prawo ingeruje w wolny rynek, to mamy chyba paradoks...Jeśli zastosujesz swoją definicję zamiast pierwotnej. A przed chwilą nawoływałeś, by nie zmieniać definicji w środku wywodu...
Vanat napisał(a): Niepotrzebnie, w każdej encyklopedii czy podręczniku znajdziesz te definicje na tyle klarowne, że pozwalają na posługiwanie się nimi w konkretnych wywodach.W każdej i wszędzie, ale żadnej nie podam. Bo jeszcze by się okazało, że jest poetycka, albo że macha się w niej rękami.
Żeby było zabawnie, jedna z powszechnie używanych definicji czasu to "to, co mierzą zegary"
Zaraz się okaże, że definicja wolności gospodarczej pilastra ("to, co mierzy IEF") jest jak najbardziej poprawna

