Jak znany antyfan literatury i filmów fantazy i ogólnie 'krasnoludzkich' zostałem niejako przymuszony do obejrzenia Netflixowego Wiedźmina.
I jak było do przewidzenia, ledwo przebrnąłem przez 2 odcinki. Resztę sobie chyba daruję, bo chcę zachować jakieś resztki substancji szarej od kompletnej infantylizacji.
Aktor grający Geralta, jak Clint Eastwood, ma tylko dwie miny - z mieczem i bez. Ogólnie, totalne drewno.
Ogólny chaos i fabuła, jak z powiatowego kółka filmowego. Zero humoru.
Być może znaczną część winy ponosi polski dubbing, który kładzie wszystko.
GoT przy tym to arcydzieło godne Nobla.
1/10
I jak było do przewidzenia, ledwo przebrnąłem przez 2 odcinki. Resztę sobie chyba daruję, bo chcę zachować jakieś resztki substancji szarej od kompletnej infantylizacji.
Aktor grający Geralta, jak Clint Eastwood, ma tylko dwie miny - z mieczem i bez. Ogólnie, totalne drewno.
Ogólny chaos i fabuła, jak z powiatowego kółka filmowego. Zero humoru.
Być może znaczną część winy ponosi polski dubbing, który kładzie wszystko.
GoT przy tym to arcydzieło godne Nobla.
1/10
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

