bert04 napisał(a): Po pierwsze, nie było serialu.
Po drugie, tak, serial był lepszy od filmu, którego też nie było. Ale to tylko z tej prostej przyczyny, że film jest skróconą wersją serialu, więc bez wiedzy książkowej nie da się nic zrozumieć. Serial, od biedy, da się.
Dla mnie to właśnie nie ma filmu, który był pociętym serialem, ale serial jest.
bert04 napisał(a): Po trzecie, dialogi są wierniejsze, a mimo to serial i film, których nie było, są wyprute z humoru. Zostawiono jeden jedyny greps z rzuconą rękawicą.
w serialu netflixa też brzuszki nie popękają nam ze śmiechu, pamiętam może ze dwie śmieszne sceny.
bert04 napisał(a): Po czwarte, oba dzieła, których nie ma, leżą grą aktorską (z pojedynczymi wyjątkami), teatralizmem tetryków i infantylizmem dzieciaków. Zwłaszcza to drugie psuje scenę, która w opowiadaniach była najbardziej wzruszająca z całej sagi.
Nie wiem co to jest "teatralizm tetryków". ale netflixowy wiedźmin jest bardzo teatralny, przez sposób kręcenia i postprodukcję.
Chodzi o scenę końcową, spotkanie z Ciri ? Opowiadania to nie saga, a netflix to dopiero namieszał w tej scenie

