Fala uwielbienia opadła, można więc na spokojnie.
Warsztatu autorskiego naszej Noblistki raczej nikt nie podważa. Co najwyżej mówi się o jakiejś średniej. Druga rzecz, to nagroda Nobla w takiej dziedzinie zawsze jest kontrowersyjna, choć z reguły w określoną stronę. Drugi noblista Handke, znany jest z proserbskich poglądów, kiedy bycie proserbskim jest w Europie passe. Potrafił ująć się za krajem, który został ewidentnie skrzywdzony podczas wojny. Tyle kontekstu ogólnego.
Szwarccharakter naszego dziennikarstwa, niejaki Michalkiewicz 1 kwietnia 2017 pisał już o przygotowaniach Tokarczuk do nagrody Nobla. Nie miał proroczej wizji, ani widzenia po ubzdrygoleniu się. Po prostu jako człowiek myślący, bystro obserwujący wydarzenia wysnuł określone wnioski.
Dowód rzeczowy z datą.
Tak więc przypisuje to przygrywkom, które skrystalizowane niedawno mają znany symbol - 447. Co to dla nas oznacza, każdy chyba wie. Cała sztuka polega na tym, aby zapłacono w poczuci zadośćuczynienia winy, a nie w odczuciu ograbienia. Stąd mamy nieustanne robienie z Polski winnych Holocaustu na różnych frontach. (Ostatnio nawet Wowa z Kremla ubił jakiś dil z Izraelem, czy środowiskami żydowskimi i dołączył do chórku.) Tego typu fikcja literacka ma współtworzyć przy pomocy pedagogiki wstydu nowego polskiego człeka, gardzącego swoją paskudną historią.
Powyższa sprawa na pewno ważna, nie wyczerpuje jednak całości tematu. Chodzi tu także o forowanie typowo lewackiego podejścia polegającego na obrzydzeniu z reguły określonym krajom macierzystej historii. Odrzucenie własnej historii jako przyczyny jakiegoś tam zła, pozbawia tożsamości, tworzy człowieka o mentalności plasteliny do urabiania. W Polsce, ze względu na kulturę jest wiele na tym polu do zrobienia. Skandynawska izolacji i mentalność aprobująca współczesne trendy nie jest niebezpieczna, polska już tak.
Do roli kolejnego młotka na polską mentalność wybrano właśnie Tokarczuk. Jest inteligentna, sympatyczna, ma głębokie spojrzenie, niestety nie potrafi ogarnąć pewnego sensu, do tego po kobiecemu próżna. Do wypełnienia określonego zadania idealna.
The King of Sweden and the Queen of Literature.
Chyba oczywiste, że gwiazda wielkiej wspaniałości może być tylko jedna... Kiedy pisze - ze światem coś jest nie tak, to najwyraźniej nie łapie, że sama jest nosicielką pewnego chaosu czyniącego świat "nie takim". Do tego z dogłębnym, co równie irracjonalnym przekonaniem o naprawianiu świata charakterystycznym dla feministek. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, sprawdza się jak amen w pacierzu.
Warsztatu autorskiego naszej Noblistki raczej nikt nie podważa. Co najwyżej mówi się o jakiejś średniej. Druga rzecz, to nagroda Nobla w takiej dziedzinie zawsze jest kontrowersyjna, choć z reguły w określoną stronę. Drugi noblista Handke, znany jest z proserbskich poglądów, kiedy bycie proserbskim jest w Europie passe. Potrafił ująć się za krajem, który został ewidentnie skrzywdzony podczas wojny. Tyle kontekstu ogólnego.
Szwarccharakter naszego dziennikarstwa, niejaki Michalkiewicz 1 kwietnia 2017 pisał już o przygotowaniach Tokarczuk do nagrody Nobla. Nie miał proroczej wizji, ani widzenia po ubzdrygoleniu się. Po prostu jako człowiek myślący, bystro obserwujący wydarzenia wysnuł określone wnioski.
Cytat:Ta uwaga nawiązywała do Międzynarodowych Targów Książki w Londynie, na których wystawione zostały również książki polskich autorów, a ściślej – autorów piszących w języku polskim: pani Olgi Tokarczuk i Zygmunta Miłoszewskiego. Pani Tokarczuk najwyraźniej rychtowana jest na laureatkę literackiego Nobla, z czego najwyraźniej zdaje sobie sprawę i uwija się jak w ukropie, żeby własnymi siłami pomóc bogini Fortunie. „Księgi Jakubowe” - bo taki tytuł nosi opus magnum (...)
Polacy jako „mordercy Żydów”. W ten sposób pani Olga Tokarczuk znakomicie wpisuje się w „pedagogikę wstydu”, w ramach której już od początku 1990 roku, kiedy to, wraz z „upadkiem komunizmu” pojawiły się widoki na uczynienie z Polski żerowiska dla żydowskich organizacji przemysłu holokaustu, rozmaici ochotnicy nieubłaganym palcem kłują Polaków w chore z nienawiści oczy. Pani Tokarczuk nie daje się w tej konkurencji nikomu wyprzedzić, no, może z wyjątkiem nieboszczyka Jerzego Kosińskiego, co to przypisał polskim chłopom z Podkarpacia takie wyrafinowanie w seksualnych perwersjach, że aż zadziwił awangardę Manhattanu,(...)
Dowód rzeczowy z datą.
Tak więc przypisuje to przygrywkom, które skrystalizowane niedawno mają znany symbol - 447. Co to dla nas oznacza, każdy chyba wie. Cała sztuka polega na tym, aby zapłacono w poczuci zadośćuczynienia winy, a nie w odczuciu ograbienia. Stąd mamy nieustanne robienie z Polski winnych Holocaustu na różnych frontach. (Ostatnio nawet Wowa z Kremla ubił jakiś dil z Izraelem, czy środowiskami żydowskimi i dołączył do chórku.) Tego typu fikcja literacka ma współtworzyć przy pomocy pedagogiki wstydu nowego polskiego człeka, gardzącego swoją paskudną historią.
Powyższa sprawa na pewno ważna, nie wyczerpuje jednak całości tematu. Chodzi tu także o forowanie typowo lewackiego podejścia polegającego na obrzydzeniu z reguły określonym krajom macierzystej historii. Odrzucenie własnej historii jako przyczyny jakiegoś tam zła, pozbawia tożsamości, tworzy człowieka o mentalności plasteliny do urabiania. W Polsce, ze względu na kulturę jest wiele na tym polu do zrobienia. Skandynawska izolacji i mentalność aprobująca współczesne trendy nie jest niebezpieczna, polska już tak.
Do roli kolejnego młotka na polską mentalność wybrano właśnie Tokarczuk. Jest inteligentna, sympatyczna, ma głębokie spojrzenie, niestety nie potrafi ogarnąć pewnego sensu, do tego po kobiecemu próżna. Do wypełnienia określonego zadania idealna.
The King of Sweden and the Queen of Literature.
Chyba oczywiste, że gwiazda wielkiej wspaniałości może być tylko jedna... Kiedy pisze - ze światem coś jest nie tak, to najwyraźniej nie łapie, że sama jest nosicielką pewnego chaosu czyniącego świat "nie takim". Do tego z dogłębnym, co równie irracjonalnym przekonaniem o naprawianiu świata charakterystycznym dla feministek. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, sprawdza się jak amen w pacierzu.

