ZaKotem napisał(a): Słowacja ani Węgry nigdy nie były częścią Rzeczpospolitej, więc taki wyjątek z niczym się nie kojarzy. Natomiast rzeczywiście w języku polskim "na" łączy się raczej z dzielnicami Polski. Im więcej Ukraińców mówi dobrze po polsku, tym bardziej będzie im się to dziwnie kojarzyć i przeszkadzać, więc może warto zwrócić na to uwagę zanim stanie się to problemem. Zamiast potem pipcyć jak konserwatysta "olaboga, co to się porobiło, nigdy nie przeszkadzało, a nagle przeszkadza, jedno wielkie rozwolnienie".
Kiedy to jest zwykła bzdura. Ruś jako całość nie była dzielnicą Rz-plite a mówi się i mówiło, że coś jest na Rusi. Węgry i Słowacja podobnie. A to twory raczej mało dzielnicowe. Moim zdaniem etymologia tego stanu rzeczy wywodzi się z podobieństwa sąsiedzkiego. Tam gdzie szło się dogadać tam Tutejsi i Tamtejsi mówili o sobie jak o sąsiadach. Tam gdzie nie szło, to był wróg. Dlatego mimo, że Prusy czy Kurlandia były faktycznymi lennami to się utrwaliło, że się tam jest "w".
Btw. Ukraina to nazwa odprzymiotnikowa oznaczająca kraniec, końcówkę. Sami Ukraińcy mimo, że to de facto Rusini to sobie to miano przyjęli. Zaorali tysiącletnią nazwę i se wzięli taką o. Gdzie tu miałby być problem? To jest tak odjechana problematyka i wykaz ignorancji, że ją pierniczę.
Sebastian Flak

