Han, Leia, Luke, Obi Wan - wszyscy biała rasa. Ale nie ma sensu na razie dyskutować tego pobocznego wątku. Jak film jest dobry to jest dobry i wtedy nikt nie zwraca uwagi na takie rzeczy.
https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/93...a-bohatera
Gdzie to ująłem tak:
Aby zwalczyć samca nie wystarczy wprowadzić kobiety jako bohatera, nawet takie lustrzane odwrócenie powyższych schematów nie wystarcza: kobieta - bohaterka jest uczona przez kobietę- mentorkę. Wiele wskazuje, że w rzeczywistości feministycznej mamy do czynienia z samokreacją zwaną autokreacją. Dlatego właśnie Sara Connor, mimo że jest bohaterką żeńską, jest elementem rzeczywistości samczej opresji.
image
Oczywiście, bohaterem musi być kobieta, ale powinna sama się uczyć wszystkiego czyli sama kreować. Wyobraźmy sobie, że w wyżej wymienionych filmach nie ma mentora, Frodo sam znajduje drogę z pierścieniem, Conan od razu się zna na wszystkim, Wesley nie spotyka Robertsa (to taki eufemizm jest - spotyka). Sara Connor wie jak walczyć z terminatorem. Nie ma Herna itp. No jakby to wyglądało?
Nie oszukujmy się bohater samodzielnie radzący sobie ze wszystkim jest niewiarygodny i publice ciężko się będzie z nim identyfikować, dlatego kreacje Rey spotyka się z uzasadnioną krytyką. Nie do końca jest pewne, czy to na pewno feminizm jest odpowiedzialny za Rey. Może to być millenaryzm, czyli pokolenie tzw. millenarystów które ma takie właśnie pokręcone spojrzenie na siebie (tzn każdy na siebie samego). Warto by to kiedyś sprawdzić przy jakiejś okazji.
III Porównanie Rey z normalnymi bohaterami
Scenarzyści i wszelacy inni twórcy chcąc wzbudzić sympatię do kreowanej przez siebie postaci przedstawiają widzom bohatera w momencie jakiegoś kryzysu: Neo stoi na dywaniku u szefa z powodu spóźnień, Sarze Connor sypie się randka, zwala komuś na głowę talerz itp. Robin z Locksley trafia do lochu, itp. Nastepnie wskutek przeżytych przygód ten los się odmienia, czemu kibicujemy jako odbiorcy. Poświęcenie nie pozostaje bez nagrody.
Luke Skywalker wpasowuje się w ten schemat: nie może wyrwać się z domu do akademii, ucieka mu robot, biją go ludzie pustyni. Następnie rusza na wyprawę, wyrabia się, niszczy Gwiazdę Śmierci i dostaje medal. Rey zaś - hm.
Rey ściga się fabularnie nie tylko z Lukiem, ale i z Anakinem, bohaterem nieszczęsnych prekłeli. Rozważając gwiezdnowojenne filmy lepiej zapomnieć o tej padace, ale niestety jest jak jest. Anakin pracował w warsztacie, zrobił se robota a Rey musi być lepsza więc musi naprawiać Sokoła.
image
Trening Luke Skywalkera jest potraktowany po macoszemu, w odróżnieniu od wspomnianego Neo z Matrixa. Niemniej mamy zachowany ciąg pedagogiczny: pierwsza próba nieudana, Obi Wan Kenobi udziela wskazówek i druga próba się udaje. W czasie ataku na Gwiazdę Śmierci również pomaga mu głos Kenobiego. Popisy szermiercze są uskuteczniane dopiero po szkoleniu u Yody w następnych filmach.
Jeśli bohater opanowuje jakieś wyjątkowe umiejętności których opanowanie wymaga wyrafinowanego treningu to aby być wiarygodny musi te umiejętności ćwiczyć, i to pod kierunkiem. Bo samemu to się nie uda. Ten drugi Robin Hood, w sensie blondyn, potrafi walczyć kijem. Ponieważ w sumie nie powinien więc wyjaśnia, że strażnik go nauczył. Zamkowy. No i taka wspominka wystarczy. Gdyby sam się nauczył to byłby niewiarygodny jako Robin Hood i syn Herna. Innym kładą wiedzę łopatą do głowy (Neo, Matrix).
image
Brak wiarygodności Rey jest relatywnie zastraszający. Mocą nauczyła się posługiwać sama, mechaniki sama, miecza - sama. Pilotażu - sama. Może takie czasy na nas przyszły a może nie? Nie wiem. Potrzebne są tu dodatkowe badania. W każdym razie potwierdziła się teza, że tak skonstruowany bohater sympatii nie wzbudzi. Uwaga tera na koniec złożone pytanie będzie: Czy ktoś zna bohatera płci samczej skonstruowanego tak nieudolnie, jak Rey, który się przebił?
PS: Szybki dodatek: pamięta ktoś taki film jak Łotr 1 (Rogue 1) i jego bohaterkę Jyn Erso? Nie została tak zjechana jak Rey więc trzeba zbadać, czy tez jest taką nędzną kreacją czy się jej fuksło?
https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/93...a-bohatera
Gdzie to ująłem tak:
Aby zwalczyć samca nie wystarczy wprowadzić kobiety jako bohatera, nawet takie lustrzane odwrócenie powyższych schematów nie wystarcza: kobieta - bohaterka jest uczona przez kobietę- mentorkę. Wiele wskazuje, że w rzeczywistości feministycznej mamy do czynienia z samokreacją zwaną autokreacją. Dlatego właśnie Sara Connor, mimo że jest bohaterką żeńską, jest elementem rzeczywistości samczej opresji.
image
Oczywiście, bohaterem musi być kobieta, ale powinna sama się uczyć wszystkiego czyli sama kreować. Wyobraźmy sobie, że w wyżej wymienionych filmach nie ma mentora, Frodo sam znajduje drogę z pierścieniem, Conan od razu się zna na wszystkim, Wesley nie spotyka Robertsa (to taki eufemizm jest - spotyka). Sara Connor wie jak walczyć z terminatorem. Nie ma Herna itp. No jakby to wyglądało?
Nie oszukujmy się bohater samodzielnie radzący sobie ze wszystkim jest niewiarygodny i publice ciężko się będzie z nim identyfikować, dlatego kreacje Rey spotyka się z uzasadnioną krytyką. Nie do końca jest pewne, czy to na pewno feminizm jest odpowiedzialny za Rey. Może to być millenaryzm, czyli pokolenie tzw. millenarystów które ma takie właśnie pokręcone spojrzenie na siebie (tzn każdy na siebie samego). Warto by to kiedyś sprawdzić przy jakiejś okazji.
III Porównanie Rey z normalnymi bohaterami
Scenarzyści i wszelacy inni twórcy chcąc wzbudzić sympatię do kreowanej przez siebie postaci przedstawiają widzom bohatera w momencie jakiegoś kryzysu: Neo stoi na dywaniku u szefa z powodu spóźnień, Sarze Connor sypie się randka, zwala komuś na głowę talerz itp. Robin z Locksley trafia do lochu, itp. Nastepnie wskutek przeżytych przygód ten los się odmienia, czemu kibicujemy jako odbiorcy. Poświęcenie nie pozostaje bez nagrody.
Luke Skywalker wpasowuje się w ten schemat: nie może wyrwać się z domu do akademii, ucieka mu robot, biją go ludzie pustyni. Następnie rusza na wyprawę, wyrabia się, niszczy Gwiazdę Śmierci i dostaje medal. Rey zaś - hm.
Rey ściga się fabularnie nie tylko z Lukiem, ale i z Anakinem, bohaterem nieszczęsnych prekłeli. Rozważając gwiezdnowojenne filmy lepiej zapomnieć o tej padace, ale niestety jest jak jest. Anakin pracował w warsztacie, zrobił se robota a Rey musi być lepsza więc musi naprawiać Sokoła.
image
Trening Luke Skywalkera jest potraktowany po macoszemu, w odróżnieniu od wspomnianego Neo z Matrixa. Niemniej mamy zachowany ciąg pedagogiczny: pierwsza próba nieudana, Obi Wan Kenobi udziela wskazówek i druga próba się udaje. W czasie ataku na Gwiazdę Śmierci również pomaga mu głos Kenobiego. Popisy szermiercze są uskuteczniane dopiero po szkoleniu u Yody w następnych filmach.
Jeśli bohater opanowuje jakieś wyjątkowe umiejętności których opanowanie wymaga wyrafinowanego treningu to aby być wiarygodny musi te umiejętności ćwiczyć, i to pod kierunkiem. Bo samemu to się nie uda. Ten drugi Robin Hood, w sensie blondyn, potrafi walczyć kijem. Ponieważ w sumie nie powinien więc wyjaśnia, że strażnik go nauczył. Zamkowy. No i taka wspominka wystarczy. Gdyby sam się nauczył to byłby niewiarygodny jako Robin Hood i syn Herna. Innym kładą wiedzę łopatą do głowy (Neo, Matrix).
image
Brak wiarygodności Rey jest relatywnie zastraszający. Mocą nauczyła się posługiwać sama, mechaniki sama, miecza - sama. Pilotażu - sama. Może takie czasy na nas przyszły a może nie? Nie wiem. Potrzebne są tu dodatkowe badania. W każdym razie potwierdziła się teza, że tak skonstruowany bohater sympatii nie wzbudzi. Uwaga tera na koniec złożone pytanie będzie: Czy ktoś zna bohatera płci samczej skonstruowanego tak nieudolnie, jak Rey, który się przebił?
PS: Szybki dodatek: pamięta ktoś taki film jak Łotr 1 (Rogue 1) i jego bohaterkę Jyn Erso? Nie została tak zjechana jak Rey więc trzeba zbadać, czy tez jest taką nędzną kreacją czy się jej fuksło?
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!

