To forum używa ciasteczek.
To forum używa ciasteczek do przechowywania informacji o Twoim zalogowaniu jeśli jesteś zarejestrowanym użytkownikiem, albo o ostatniej wizycie jeśli nie jesteś. Ciasteczka są małymi plikami tekstowymi przechowywanymi na Twoim komputerze; ciasteczka ustawiane przez to forum mogą być wykorzystywane wyłącznie przez nie i nie stanowią zagrożenia bezpieczeństwa. Ciasteczka na tym forum śledzą również przeczytane przez Ciebie tematy i kiedy ostatnio je odwiedzałeś/odwiedzałaś. Proszę, potwierdź czy chcesz pozwolić na przechowywanie ciasteczek.

Niezależnie od Twojego wyboru, na Twoim komputerze zostanie ustawione ciasteczko aby nie wyświetlać Ci ponownie tego pytania. Będziesz mógł/mogła zmienić swój wybór w dowolnym momencie używając linka w stopce strony.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk?
Sofeicz napisał(a): To Szymborska, Miłosz, Wajda czy Rybczyński też podpadają pod stosunki polsko-żydowskie?
Interesujące spostrzeżenie. Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach.
Każdy kraj, tudzież nacja będzie wspierać twórców, polityków, biznesmenów zwłaszcza obcych będących pod wpływem ich kulturę, czy realizujących interesy w świecie. Np Tusk z kulturowego pogranicza Polski i Niemiec zaangażowany, obsypywany był niemieckimi nagrodami. Podobnie Norman Davies brytyjski historyk piszący o Polsce ma wiele polskich nagród. Mamy zupełnie naturalne działanie. W przypadku Nobla, czy Oskara nie jest to teoretycznie tak oczywiste. Istnieje tam wyznacznik pewnej ideologii, trochę to zakamuflowane, niekoniecznie czarne na białym.
Wystarczy zadać sobie podstawowe pytanie. Kiedy otrzymali nagrody Nobla i Oscary?
Szymborska - 1996
Miłosz - 1980
Wajda - 2000
Rybczyński - 2001

Akcję dyfamacyjną przeciw Polsce dla roszczeń rozpoczęło Centrum Wiesenthala w 2005 roku.

Cytat:Do niedawna na internetowych stronach Muzeum Tolerancji Centrum Szymona Wiesenthala, w tzw. indeksie encyklopedycznym można było przeczytać następującą definicję hasła "Polska: Położenie: republika w środkowo-wschodniej Europie. Obecność Żydów: od początku XI wieku. Populacja Żydów w 1939: 3.351.000. Los Żydów: wywiezieni do gett i deportowani do obozów śmierci. Około 2.982.000 zostało wymordowanych. 900 letni okres pobytu Żydów w Polsce dobiegł końca. Antysemityzm w Polsce trwa nadal"
    W notatce nie ma informacji o tym, kto wymordował polskich Żydów, a stwierdzenie, że antysemityzm w dalszym ciągu występuje w Polsce sugeruje, jakoby Żydzi padli ofiarą Polaków" - uznał Libicki i wystąpił w tej sprawie do prokuratury.

Źródło.


Tak więc, powyższe nagrody miały miejsce wówczas, kiedy nie było zapotrzebowania na narracje wspierającą roszczenia. Przy okazji trafiłem na ciekawą notkę dotyczącą Rybczyńskiego.  W 2008 roku wraz  z Eli Barburę postanowili zrobić film o stosunkach polsko-żydowskich.

Cytat:  - Na tle stosunków polsko-żydowskich narosło tak wiele nieporozumień i krzywdzących obydwie strony stereotypów, że naprawdę warto się nad nimi pochylić - tłumaczył reżyser. - Zdecydowana większość ludzi, którzy przeżyli holocaust, a mieszka obecnie w Izraelu lub w Ameryce, jest święcie przekonana o tradycyjnym, wręcz archetypicznym, płynącym w polskich żyłach antysemityzmie. Ludzie ci zarzekają się, że ich stopa nie postanie w miejscu, w którym dotknęło ich tyle krzywd i nieszczęść.
Dowodząc, że bariery te można przełamać, Rybczyński przytoczył historię młodej Żydówki, zmuszonej przez amerykańskiego pracodawcę do służbowego wyjazdu do kraju ojców. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych zapewniała, że Polska jest miejscem tolerancji religijnej, a siebie zaczęła określać Polish Jewish - polską Żydówką.
Źródło.
.
Ciekawa inicjatywa, co z filmem? Znalazłem  jeszcze informacje z 2011 roku na stronie Eli Barbura o realizowaniu filmu. Dalej cisza. Najprawdopodobniej żadne przełamanie barier nie jest do niczego potrzebne. Może film powstał, może nie powstał, może ktoś coś wie, może przeoczyłem. Brak filmu lub ewentualne nie przebicie się jego do szerszej widowni zbiega się z Oscarem Pawlikowskiego za film o określonej narracji. Pawlikowski po ojcu jest Żydem i ma swoje wspomnienia i prawo widzieć to tak, tego się nie odmawia. Abstrahując od samej artystycznej wartości filmu, pasuje on do obecnej rzeczywistości. Wystarczy sobie wyobrazić film laureata Oscara - Rybczyńskiego i zmuszonego do wyjazdu z Polski Barbura o zupełnie innej treści wskazującej na dobre rzeczy. Bez względu na kulisy, to po prostu nie mogło się udać, przebić się, stałoby w sprzeczności z wydźwiękiem akcji dyfamacyjnej.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Czy minister kultury ma prawo nie czytać Olgi Tokarczuk? - przez Gladiator - 03.01.2020, 04:25

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości