ZaKotem napisał(a):W jej rysach i spojrzeniu nie ma być rassy i dystynkcyi, tylko groźba dwudziestu jeden bizunów ze skóry bawoléj dla każdego, kto źle by ją potraktował, a na wszelki wypadek każdego podejrzewa o taką chęć.Zamiast groźby bizunów ze skóry bawolej wyszło im niestety nęcenie tanim pejczykiem ze skaju, zakupionym w sexshopie za rogiem. Netflixowa Yennefer nie jest w żaden sposób groźna, tylko... tania i to taniość tego wizerunku mi przeszkadza. Ja rozumiem, że ona ma się zachowywać jak samica w rui, ale czy mogłoby być w tym trochę więcej stylu niż w bodystocking za 50 zeta?
No dobra, jest jedna scena w której można poczuć do niej respekt. Mam na myśli tę z Dżinem, kiedy krew zalewa Yennefer oczy, ale zauważcie, że autorzy musieli się odwołać do konwencji horroru, by widz mógł poczuć ciarki na plecach (zamiast sztywnienia przyrodzenia).
Ja rozumiem, że kogoś taka Yen przekonuje. Mnie nie.

