bert04 napisał(a):Naprawdę chcesz omawiać tę skompromitowaną argumentację?anbo napisał(a): Z tymi genealogiami jest wiele problemów, ale według mnie główny polega na tym, że nie mają sensu skoro Józef nie jest w nich ojcem Jezusa.
Jest to bardzo "dzisiejszy" problem, nie uwzględniający tego, że żydzi mieli własny, "specyficzny" system określania ojcostwa. Sztandarowy przykład jest w rodowodzie Jezusa i Dawida, moabitka Rut, która urodziła syna swojemu zmarłemu mężowi Elimelekowi, choć biologicznym ojcem był Boas. Z Lewiratem ściśle związane jest pojęcie Goel, oznaczające "wyrównanie" lub "odkupienie". Do obowiązków Goel należało wykupienie z niewoli, spłodzenie potomka zmarłemu czy zemsta krwi. W Starym Testamencie ten termin często odnosi się do JHWH, w Nowym jest kojarzony z Chrystusem.
bert04 napisał(a): Adopcjanizm to stosunkowo późna koncepcja, żeby nie powiedzieć, herezja chrześcijańska. I jest skierowana w drugim kierunku, czyli nie w kwestii ewentualnej adopcji Jezusa przez Józefa, ale adopcji Jezusa przez Boga. <1>Wiem (z tym, że nie zgadzam się, że późną), o ten adopcjanizm mi właśnie chodziło.
bert04 napisał(a): Twoje twierdzenie, że Mateusz lub Łukasz mieli byli zwalczali adopcjanizm wydaje mi się oderwane od tego historycznego kontekstu, chyba że masz na myśli jakiś inny adopcjanizm. Tylko nie słyszałem, żeby takowy adopcjanizm kiedykolwiek istniał. Dlatego mam wrażenie, że zwalczasz chochoła, którego sam stworzyłeś.Podejrzewam, że masz na myśli to, co już wcześniej napisałeś, czyli, że adopcjanizm jest "stosunkowo późną koncepcją". Nie zgadzam się z tym. Już z tekstów Pawła można wnioskować, że wcześnie wyznawano taką koncepcję. W pierwszym rozdziale Listu do Rzymian mamy połączenie preegzystencji i biologicznego pochodzenia (konkretnie od Dawida). Podobnie z Jana (3, 6) można wnioskować o adopcjanizmie (chociaż być może to niezamierzone przez Jana). Znamienny jest też Marek (Mk 1, 9-11): "W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»." Jak nie dodać do tego koncepcji cudownego poczęcia, jeśli się nie chce, żeby myślano, że Jezus jest jedynie synem adoptowanym przez Boga (w chwili chrztu)? Spory dotyczące adopcjanizmu zachowane na piśmie są późniejsze niż Ewangelie, ale to nie znaczy, że ich nie było wcześniej. Bardzo możliwe, że pierwsza koncepcja, czyli judeochrześcijan, to była koncepcja adopcjanizmu właśnie (patrz ebionici).
bert04 napisał(a):Przyjąłeś wyjaśnienie dla mnie niekorzystne, tymczasem moją wypowiedź można było zrozumieć i tak, że w łącznie potraktowanych Ewangeliach Mateusza i Łukasza, u Mateusza widzenie ma także Józef, nie tylko Maria (ta ma widzenie u Łukasza). Sprawa nieistotna bo chodzi o to, że wedle NT Józef i Maria wiedzieli o wyjątkowym statusie Jezusa, czemu potem przeczą dalsze wydarzenia.Cytat:U Mateusza widzenie ma także Józef, czyli nie tylko Maria była wtajemniczona w pochodzenie Jezusa. Najwyraźniej Maria i Józef mieli chwilowe zaniki pamięci.Muszę stwierdzić, że chyba niedokładnie czytałeś ewangelie. U Mateusza widzenia ma TYLKO Józef.
bert04 napisał(a): Natomiast u Łukasza widzenia ma TYLKO Maria. Ewangelia dzieciństwa u Mt jest opisana z punku widzenia Józefa i tylko jego, Maria jest tu "statystką". U Łukasza - odwrotnie. Wspólne są tylko: miejsce urodzenia, dziewictwo Maryi i częściowo genealogia. Czego różnice są tłumaczone tym, że Łukasz przedstawia genealogię od strony... no właśnie. Maryi.Zaiste dziwny to sposób przedstawienia genealogii Marii skoro zaczyna się ją od słów "Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego,"
Przykład genealogii (ale nie tylko) pokazuje, że Mateusz i Łukasz poszli różnymi drogami mając cel teologiczny i apologetyczny, a nie kronikarski i zgodny z faktami. Dla nich istotne było, żeby wykazać, że Jezus spełnia proroctwa ST.

