To, że lud nie wnika to wiadomo, wszędzie tak jest. Ale na poziomie elit to już tak nie wygląda. Wedyzm mógł sobie być zwykłym politeizmem jak mity greckie czy islandzkie sagi. Hinduizm to jednak coś innego, tu politeizm jest ledwie maską nałożoną na panteizm.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

