bert04 napisał(a): 1) Aktorzy do wyrzygania obsadzeni szufladowo. Sexy wiedźma? Wolszczak. Szlachetny bohater? Zebrowski. Błazn? Zamachowski. Zły charakter? Kozłowski. Matrona? Dymna. Widzisz i już wiesz, co będzie. I to tylko lepsi z obsady.Ależ racja. Ale przynajmniej to gwarancja, że znali się na swojej robocie

bert04 napisał(a): 2) Bo byli też gorsi i jeszcze gorsi. Buzkówa jako Pavetta, Olbrychski, brr... Król Olch chyba, bo nie elfów. No i Ciri. Badziewiasta gra dzieci, jak zwykle w polskich produkcjach.Ależ oczywiście, że tak!
bert04 napisał(a): 3) Straszenie cycem? Było, choć skromniej, ale zawsze. Jak to w PRL-u, nieważne o czym było, ale cycki być musiały. O ile pamiętam, Iola musiała ogrzewać swoimi gorącymi piersiami Geralta, coby wyzdrowiał. A Wolszczak też się chwaliła, choć i tak widzowie bardziej zwracali uwagę na jej - rzekomo - nieogolony meszek na ustach.Prawda. Ale jednak mniej nachalne to było. I nikt gołej Wolszczak nie wyrywał jajników przez nieogolony meszek na ustach.
bert04 napisał(a): - Geralt nie był dzieckiem niespodzianką, ale podrzutkiem. Jego matką była Visenna. Cały odcinek pierwszy to zmysł.Owszem. To jest najsłabszy moment fabuły. Tylko jaki procent w obu serialach stanowi twórczość własna scenarzystów?
- Falvick? Zrobili z niego Gwidona (?!), byłego wiedźmina renegata, który będzie się przewijał przez serial jako obowiązkowy szwarccharakter. Cały odcinek drugi i spore części kolejnych to też zmysły, niezbyt kompatybilne z sagą. I to nie będzie jedyny wiedźmin renegat, niestety.
bert04 napisał(a): - Smok? Tu nie chodzi o to, że złe CGI, że język przez zęby, że nikt nie rozumie, co ten smok gada (przewijałem kasetę z 7 razy). Tu chodzi o to, że ten smok zmienia się... w Borcha i jego dwie pomocnice. Prowadziło to swego czasu do dzikich spekulacji, czy Zerrikanki w serialu były bytami osobnymi, czy częścią Borcha / Smoka, i jak wobec tego interpretować sceny seksu w balii, gdzie Geralt, ten, teges.

bert04 napisał(a): - Calanthe? Owszem, ten epizod jest zasadniczo zgodny z sagą (a zmiany w netfliksowej wersji mało przypadły mi do gustu). Jednak staje się przez to nad wyraz statyczny i teatralny. Być może kwestia gry aktorskiej, nie wiem. Nie mogę się zdecydować, która z wersji jest gorsza, żadna mi się nie podobała.Można się zgodzić.
bert04 napisał(a): Ale nadal to jest porównywanie, powiedzmy, nowego citroena c3 z maluchem 126p.Porównanie Hexera do malucha jest dość trafne. Ale Witcher to niestety nie citroen, tylko bity golf przerobiony na dresowóz. To jest zresztą sedno problemu: Hexer przy całym dziadostwie budził jakieś emocje, a Witcher nie. Pomijając może zażenowanie podczas wyrywania jajników.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

