pilaster napisał(a): Po pierwsze Old Town to jak najbardziej Westeross. Po drugie Euron czynił to jako prywatny pirat - detalista, na własnej działalności gospodarczej. Utrzymywał z łupów siebie i swoją drużynę, a nie zasilał tymi łupami gospodarki Żelaznych Wysp
Powtarza pilaster - można było piracić poza Westeros, ale na o wiele mniejszą skalę - patrz mapa.
W sumie racja. Pozostaje więc inna możliwość, że przestali piracić i porzucili stary tryb życia, sprzedając swoje usługi jako marynarze. Pasuje to do pewnej notatki z niemieckiej fanwiki, że Rebelia Greyjoyów miała za cel "odrodzenie starego stylu życia i zwyczajów na Wyspach".
Cytat:No tego ostatniego to trudno posądzać o dalekosiężne myślenie strategiczne. A sama Daenerys raczej chwytała nadarzajace się okazje, odsuwając związane z nimi problemy na później. Tak zdobyła Astapor a potem dopiero zaczęła się zastanawiać, po co.
Całkowita zgoda. Dlaczego więc w kwestii Dothraków miała planować dłużej niż zwykle? To znaczy do restytucji domu Tagaryenów na żelaznym tronie?
Cytat:Cytat:Ale wiem, poza imputowanym Ci (słusznie lub nie) fanboyostwem
Czym?
Cytując za żeńcem: " to nie jest ukompletnianie dzieła, tylko fanboyowanie i łatanie dziur." Ja dodam, że drugie IMHO wynika z pierwszego.
Cytat:Lepiej tak niż na odwrót. Zwalanie wszelkich, na pierwszy rzut oka niezrozumiałych dla obserwatora posunięć na "głupotę". Dotyczy to zarówno postaci rzeczywistych, jak np. Sobieski czy Beck, jak i fikcyjnych.
Przy postaciach rzeczywistych to założenie już kuleje, gdyż za zachowania osób rzeczywistych odpowiada ich psychika. A ta jest racjonalno-emocjonalna. W przypadku postaci fikcyjnych to założenie kompletnie upada przez to, że o działaniach postaci decyduje psychika twórców. Tylko arcymistrzowie jak Tolkien potrafią stworzyć w swojej wyobraźni "byty suwerenne", które zachowują się niezależnie od woli autora (kwestia Aragorna i Eowyny). Dzieła niższej jakości są pełne bzdurnych plot-twistów, jak i bzdurnych happy-endów, które przeczą logice i psychice.
Cytat:Gdyby była głupia to po śmierci Drogo trafilaby od razu do domu wdów w Vaes Dothrak i to byłby koniec historii.
Pardon, do szóstego sezonu serialu działaniami Daniły kierowała psychika Georga R. R. Martina, który jest arcymistrzem na poziomie Tolkiena. A scenarzyści od niej specjalnie nie odbiegali. Po tym momencie Jeszcze siłą inercji zdarzały się tak jej jak i innym bohaterom logiczne i mądre decyzje ("samospalenie" z dothracką wierchuszką).
A potem? Cała scena "wielkiego spotkania" z epizodu 7/7 jest tak sprzeczna z wszystkim, co było dotychczas, że mogła tylko powstać w płytkich umysłach autorów scenariusza "Hej, potrzebujemy epickiego momentu, w którym zbierzemy wszystkich głównych bohaterów w jednym miejscu. I Jon musi nosić swój czarny kożuch, niezależnie od pogody, wygląda w nim tak sexy..." Cóż innego jak głupota wyjaśnia ten cały durny epizod? Głupota scenarzystów?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

