pilaster napisał(a): I jeszcze Daenerys. Fakycznie, namanipulowali oni sobie Jonem że hej. I Stannis, i Bayelish i Targaryenówna. Wszyscy oni ziemię gryzą a Jon żyje i ma się dobrze.
Przecież Jon już gryzł ziemię. Jakby nie uznanie przez Melissandre Jona za lepszy wybór, to by se wziął i z popiołami pofrunął do lepszego świata. Wydarzenie o randze czarnego łabędzia.
[quote pid='732172' dateline='1578666969']
Jest przecieś jakiś bezimienny "nowy książe Dorne" Z Martellów raczej. mogli przeżyć i inni.[/quote]
To pewnie wnuk i nie wiadomo czy z oficjalnego łoża, czy to dziecko bękartów w prostej linii, czy też tego Martella z bocznej. Wziąwszy to pod uwagę, można zaryzykować tezę, że to jeszcze dzieci. Poza tym Dorne jest daleko. No i tak jakby zamknęłoby w kleszczach Westeros. Przy niefortunnym przebiegu spraw i kolejnej wojnie domowej, łatwo mogłoby doprowadzić do hegemonii Starków i Martellów. W sumie to o to łatwo. Bronn jest sam i ma ogromny majątek. Wystarczy, że kipnie bez potomka. Znalezienie mu żony to dopiero wyzwanie. Pierwszy rząd go nie zechce, a z drugiego nie będzie porządnej legitymacji.
Cytat:Który chętnie zaopiekowałby się Aryą.
Cytat:To byłoby lepsze rozwiązanie. Potomstwo Aryi i Gendrego miałoby prawo zarówno do Krain Burz, jak i do Północy, gdyby Sansa zmarła jednak bezdzietnie. Ale w takiej sytuacji na pewno wtrąciłaby się Korona i zażądała rozdzielenia dziedzictwa. Burze i Północ w jednym ręku to dla Królewskiej Przystani, kto by tam nie rządził, stanowczo za dużo.
Rządzi Brann. W porównaniu do poprzedniego sojuszu Lannisterów i Baratheonów, którzy nominalnie rządzili trzema potężnymi i bogatymi prowincjami to nie jest sojusz, który może złamać resztę królestw. Na to akurat by przystał.Pod warunkiem, że Sansa by się nie wydała i nie doczekała potomka. Północ po Dniu Niepodległości ma to do siebie, że kogokolwiek nie weźmie Sansa, od razu sprawia, że jej potomstwo pociągnie do niepodległości ojcowiznę.
Cytat:W dodatku ten sam problem
Czy ja wiem? Lannisterowie i Baratheonowie zbudowali silniejszy.
Cytat:Chyba Greyjoyów nie Boltonów.![]()
Mea culpa.
Cytat:I faktycznie, chociaż tron Wysp był jednak elekcyjny, to zwyczajowo w rodzinie Greyjoyów. Theon byłby bardzo dobrym kandydatem. Lepszym od Tyriona.
Jednak ma Theon dwie wady, które go z tego wykreślają. Po pierwsze jest wykastrowany. Po drugie nieżywy. A innych Greyjoyów nie ma, co wyraźnie zostało zaznaczone.
https://graotron.fandom.com/wiki/Victarion_Greyjoy
A ten? Ale mniejsza. Była Yarra.
Cytat:Jednak szanse jakiegoś ślicznego rycerzyka, po epizodach z Jeofryem i Ramsayem raczej radykalnie zmalały.
Ale nie do zera. Z preferowanego typu urody raczej się nie rezygnuje.
Cytat:Ale też za blisko spokrewniony. Targaryenom by to nie przeszkadzało, ale Północ jest bardziej pruderyjna. Jeżeli Robert, to dlaczego nie Jon? Z tą słabością też nie przesadzajmy. Znaliśmy go jako szurniętego chłopczyka zdominowanego przez toksyczną matkę. Ale od tego czasu sporo się zmieniło. Kim jest teraz Robert (i jaką rolę odegrał w upadku Bayelisha - bo jakąś na pewno) nie wiadomo, za dużo poza tym że to najpotężniejszy człowiek w Westeross. Znów wszyscy zjednoczą się przeciwko takiemu mariażowi.
Są zdaje się jeszcze ci bogaci Arrynowie z Gultown. To już dalsze pokrewieństwo, ale lepszy to wybór niż Robert. Z obydwu powodów.
Cytat:Nie tylko kilometry kwadratowe się liczą. A nawet przede wszystkim nie one.![]()
Za to mają to do siebie, że raczej przeszkadzają w podboju, niż przeszkadzają. Poza tym Północ ma zaprawionych w boju żołnierzy i pokonała wszystkich wrogów dookoła. A ponadto ma lasy. Jakby przyrównać to do rzeczywistych krain to ma towar eksportowy jak Korona, Litwa, Ruś albo Skandynawia. Podbudowa pod militarną i morską potęgę dość spora. Nawet pod coś a la Kompania Wschodnioindyjska...
Cytat:I dlatego pozostałe rody będą robić wszystko, aby do tego nie dopuścić.
Pytanie tylko jak mogli by to zablokować? Zbrojnie? Odpada. Skrytobójstwo = wojna. Politycznie = wojna, przynajmniej ekonomiczna. Prawem silniejszego zrobiła by Sansa co zechce.
Sebastian Flak


