pilaster napisał(a): W ogóle Westeros od końcówki Targaryenów stale się politycznie destabilizuje. Boom demograficzny spowodował najepwniej narastajacy kryzys maltuzjański. Wojny, które ogladaliśmy w serialu, pewnie obniżyły trochę to napięcie, wiele najwyższych rodów wyginęło i masa majątków została do wzięcia, ale pokój maluje się straszliwie. Za 2-3 pokolenia konflikty wybuchną z nową siłą. Nocnego Króla juz nie ma, ale znajdzie się pewnie co innego. Albo zatem dojdzie do ogólnego załamania się cywilizacji, coś jak upadek Rzymu, albo Westeros musi sobie znaleźć pole do ekspansji i kolonizacji. Możliwości nie jest za wiele. Essos ma zbliżony poziom cywilizacyjny, zatem się nie nadaje. Sothyoros gnębią choroby tropikalne (albo jakaś magia ?) które sprawiaja, że nigdy żadna kolonia tam się nie utrzymała długo.
Pewną alternatywą są słabo znane kraje za Murem, dostępne teraz, po upadku Nocnego Króla, kolonizacji. Ale to za mały obszar, żeby długo powsztrzymywac maltuzjański kryzys.
Pozostaje zatem odkryć nowy, dziewiczy kontynent - po to w podróż wyruszyła Arya. CZekamy więc na następne sezony.
Jest jednak coś, co różni świat GoT od rzeczywistego, i to daję jeszcze jedną możliwość - rewolucję przemysłową opartą na magii. Jest to wszak siła nie gorsza od pary i elektryczności. A raczej o tyle gorsza, że nie jest całkowicie zależna od człowieka. Westeros może więc powtórzyć historię Valyrii - stworzyć kulturę zupełnie post-maltuzjańską, opartą na nowych źródłach energii - aż do kolejnej nieuniknionej zagłady, gdy z nieprzewidywalnych powodów te źródła wyczerpią się.


