pilaster napisał(a): Swoją drogą zdumiewa ta zajadłość, z jaką żeniec i nie tylko on bluzgają na "Grę o Tron", skoro w ich opinii jest to tak beznadziejnie głupi serial.Istnieje jednak pewna „inercja emocjonalna”. Jeśli coś się lubiło, to łatwiej temu wybaczyć drobne błędy. Ale jednocześnie bardziej boli, jeśli błędy okażą się niewybaczalne. Ja nawet How I Met Your Mother do końca obejrzałem, mimo że durne romansidło z ostatnich sezonów w niczym nie przypominało fajnego sitcomu z pierwszych.
Cytat:ale i nie traci czasu na zajadłe próby zdeprecjonowania gniota, który deprecjonuje się przecież samPo pierwsze – emocje trzeba jakoś wyrzucić. Po drugie – someone is wrong on the Internet. Po trzecie – istnieje takie ryzyko, że ktoś wydedukuje sobie „skoro serial jest do dupy, a serial jest lepszy od książki, to książka jest jeszcze bardziej do dupy”. Czemu reputacja Martina ma cierpieć, bo pilaster sobie postanowił urządzić zabawę w adwokata diabła.
