Adeptus napisał(a): Najmocniejszą zmianą "ideową" jest dla mnie kwestia Nilfgaardu. W książkach to było pragmatyczne, świetnie zarządzane mocarstwo, silne nie tylko dzięki armii, ale handlowi, rzemiosłu i sprawnemu podporządkowywaniu sobie państw wasalnych. A ich podboje to był czysty ekspansjonizm, nie fanatyczny dzihad w imię Białego Płomienia. W serialu stał się typowym Mrocznym Imperium Zła, mieszaniną bolszewizmu i mrocznego sekciarstwa.Też mi to zgrzyta. Aczkolwiek również jest wytłumaczalne odmiennością mediów. W opowiadaniach Sapkowskiego początkowo Nilfgaard jest przedstawiany jako Tajemniczy Czarni Najeźdźcy. Naprawdę kojarzy się ze stereotypowym Imperium Zła. Dopiero potem, w sadze, jest stopniowo "odczarowywany" i pokazany jako w gruncie rzeczy zupełnie przyziemna, typowa monarchia, od królestw Północy różniąca się tylko większą sprawnością zarządzania. W serialu opartym na opowiadaniach pokazano Nilfgaardu więcej, niż w samych opowiadaniach - toteż taka koncepcja teokratycznego imperium z Misją była całkiem dorzeczna w celu wywołania tego samego uczucia mrocznej, niezrozumiałej siły, jakie miał czytelnik opowiadań. Tylko, aby pozostać konsekwentnym, w dalszych sezonach Imperium Zła również powinno zostać "odczarowane" i cały ten kult winien zostać przedstawiony jako pic na wodę, którym nikt na serio się nie przejmuje.
Cytat:Fringilla i Cahir stali się dużo bardziej morderczymi postaciami (choć z drugiej strony, relacja Cahira z Ciri straciła ten lekko niepokojący pedo posmak). W ogóle Cahir z poczciwego "nie jestem Nilfgaardczykiem" stał się fanatycznym wyznawcą.Na mnie sprawiał wrażenie nie tyle fanatyka, co jakiegoś menago bardzo mocno "zorientowanego na osiąganie celów". Fringilla również. To zupełnie zgodne z charakterystyką tych postaci. A jego relacje z Ciri żadnego pedoposmaku nie miały - w książkach zaczął coś do niej czuć dopiero podczas próby porwania z Thanedd, kiedy była już wyrośniętą laską. I to właśnie to kiełkujące uczucie sprawiło, że przestał być taki zorientowany.

