bert04 napisał(a): Już wspominałem mój stosunek do tzw. dowodu z milczenia. Powinno się go stosować ostrożnie, według zasady, czy to, czego nie ma, powinno być. Czy nie powinno. Jeżeli zobaczę na adresatów listu (gmina rzymska) jak i główny temat listu (usprawiedliwienie) to nie widzę powodu, dla którego akurat tutaj rodowody, genealogi i inne biologie mają grać jakąkolwiek rolę. Te kwestie mogą mieć jakieś znaczenie dla samych żydów, a raczej, dla judeochrześcijan. Ale dla poganochrześcijan - nie widzę, jakie znaczenie ma kwestia, czy ojciec lub matka Jezusa są z rodu Dawida, i które z nich w jaki sposób było przez Boga napełnione.Z pewnością argument z milczenia powinno stosować się ostrożnie, dobrze jest go poprzeć czyms dodatkowym - i ja to wszystko robię. Nie chodzi o fragment listu, nie chodzi nawet o jeden list, chodzi o całe nauczanie Pawła, jakie mamy: nie ma tam nauki o cudownym poczęciu, jest za to nauka o pochodzeniu Jezusa według ciała z nasienia Dawida. Dlaczego Paweł miałby nie nauczać o cudownym poczęciu, jesli byłoby mu znane? Nie widzę takiego powodu, za to dodatkowo wskazałem fragmenty, które każą co najmniej wątpić, by Paweł mial przekonanie o cudownym poczęciu Jezusa.
bert04 napisał(a): Logiczne jest więc, że opisywany fragment opisuje ponowne wywyższenie Jezusa do pełni mocy. A nie - adopcję.To raczej ty się mijasz z prawdą albo masz słabą pamięć, bo tam, na co odpowiedziałeś, pisałem o tym, o czym ja mówię, co łatwo sprawdzić.
Cytat:Czy ja tym fragmentem argumentowałem adopcję u Pawła? Argumentowałem brak u Pawła koncepcji cudownego poczęcia za sprawą Ducha Świętego.Mijasz się z prawdą. Ale może pamięć zawodna, więc przypomnę:
"Podejrzewam, że masz na myśli to, co już wcześniej napisałeś, czyli, że adopcjanizm jest "stosunkowo późną koncepcją". Nie zgadzam się z tym. Już z tekstów Pawła można wnioskować, że wcześnie wyznawano taką koncepcję. W pierwszym rozdziale Listu do Rzymian mamy połączenie preegzystencji i biologicznego pochodzenia (konkretnie od Dawida)."
https://ateista.pl/showthread.php?tid=14...#pid731848
Tak więc może w niektórych momentach używałeś Rz 1:3-4 tylko w kwestii ustalenia wzajemnego stosunku Syna i Ducha, ale w trzecim poście tego tematu uzasadniałeś tym właśnie adopcjanizm. Jako nie-późną koncepcję.
bert04 napisał(a):Kilkadziesiąt lat niewiele znaczy... Bert04, raczysz żartować. Pomijam, że omawiamy poglądy Pawła. W Ewangelii Jana są poglądy Jana. Z faktów, które przytaczasz nie wynika, że u Jana zobaczymy poglądy Pawła. To jest tak kuriozalna metoda, że nie chce mi sie o tym gdać.Cytat:Tłumaczyć Pawła Janem to chyba nie jest najlepszy pomysł skoro dzieli ich kilkadziesiąt lat,
Ta odległość niewiele znaczy, jeżeli Jan był tak znaną postacią, że wspomina o nim Józef Flawiusz <1>. A z Dziejów Apostolskich znany jest fragment, w którym Paweł spotyka uczniów Jana i chrzci ich w imię Jezusa. <2>
bert04 napisał(a): No "mniej lat" to dobre, według najczęściej przyjmowanego datowania ewangelia Marka powstaje tuż po spisaniu ostatnich listów Pawła.I co tu ci się nie zgadza? Pawła i Marka dzieli mniej lat niż Pawła i Jana - nie zgadzasz się z tym?
bert04 napisał(a): I tak powoli zastanawiam się, jak daleko będziesz szedł w odrzucaniu źródeł sprzecznych z góry założoną tezą.A ja się zastanawiam dlaczego wolisz uprawiać demagogię niż dyskutowac merytorycznie.
bert04 napisał(a): Na początku określiłeś jasno, że Łukasz i Mateusz - Twoim zdaniem - sfałszowali kwestie narodzin Chrystusa, a "pierwotny adopcjanizm" jest zawarty w listach Pawła i ewangelii Marka. Z tego powodu nie przytaczam tu ani Łukasza ani Mateusza, ani tym bardziej Jana lub Dziejów. Teraz okazuje się, że Marka i Pawła dzieli tyle lat, że na pewno coś się w międzyczasie zmieniło w teologii. Cóż, pozostają listy Pawła. Ale i tu uciekasz w argumentację, że sam Paweł dopiero... tworzył swoją teologię.Skoro twierdzę, że u Marka i Pawła czegoś nie ma, to dziwne by było, gdybyś dla poparcie tezy przeciwnej przytaczał Mateusza albo Łukasza (chociaż faktem jest, że ostatnio wyskoczyłeś z Janem). Nie "pozostają listy Pawła" bo Marek jest wciąż aktualny. Znowu zabrakło konkretu w twojej kontrargumentacji, nie będę dyskutował z tak ogólnymi zarzutami.
bert04 napisał(a): Przy takim ograniczeniu pola dyskusji musimy pozostać przy interpretacji jednego listu. Czyli "Rzymian". Już podawałem tam fragment z ósmego rozdziału, ale tym razem nie przeszkadzało Ci to kontrować innym listem, do Galatan. A nie zapomniałeś już hipotezy o "ewolucji teologii pawłowej"?I tyle czasu zajęło ci wypisanie tych ogólników??? Jestem zawiedziony. Przy takim cięciu postów nawet nie za bardzo wiadomo o co ci chodzi.
bert04 napisał(a):Masz na to obszerną odpowiedź. I nie wymyślaj mi argumentów.Cytat:, przypomnę tylko, ze od chrztu i przytoczonych po nim słów "z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie» rozpoczyna się Markowa historia o Jezusie, tak więc zasadnie jest przyjąć, że dla Marka usynowienie Jezusa przez Boga nastąpiło w czasie chrztu.A jeżeli Marek twierdzi, że Dawid nazywał Jezusa Panem, to pomijamy to milczeniem. Pewnie nastąpiła "ewolucja teologii Marka" między rozdziałem pierwszym a dwunastym...
bert04 napisał(a):To nie tłumaczy milczenia Marka w kwestiach tak istotnych jak cudowne narodzenie i bycie przez Jezusa synem Bożym w innym sensie niż to wynika z jego tekstu jakim on jest. Przyszłości nie znał, idiotą chyba nie był? Przecież wiedział czego się czytelnik dowie - i czego się nie dowie - gdy będzie czytał jego tekst.Cytat:Dlaczego miałby pominąć coś co wiedział/wierzył, a co jest u Jana, a bez czego tak właśnie wygląda nauka o Jezusie Synu Bożym, jak napisałem? Przecież nie umówił się ani z Janem (ani z Pawłem), że oni przekażą resztę informacji, które pozwolą na inną interpretację.Gdyż ponieważ albowiem ewangelia Marka zawiera minimum teologii, w dawkach śladowych a może nawet homeopatycznych.
bert04 napisał(a): Co ostrzejsi krytycy świeccy twierdzili, że ta ewangelia jest tylko "zlepkiem cudów i pouczeń". Nie trzeba podzielać ich zdania, niemniej "argument z milczenia", u Pawła przynajmniej dający się uzasadnić, u Marka odpada w przedbiegach. [./quote]Jak o wszystkim: 1) bo pominięcie pewnych spraw powoduje, że wymowa tekstu jest zdecydowanie inna niż by była z ich opisem, 2) bo mówimy o pominięciu zbyt istotnych spraw, by to zbyć argumentem, że czegoś innego tez nie opisuje albo że u niego jest mało teologii.
Jak wyjaśnisz sensownie to milczenie to odpadnie, póki co trzyma się dobrze.
[quote='bert04' pid='732527' dateline='1579595496']
U Marka nie ma prawie nic o Królestwie Bożym, tu Mateusz musiał "uzupełniać". Nie opisuje (prawie) przypowieści, jak Łukasz. Nie wspominając o metaforycznej teologii Jana. To dlaczego miałby o tym pisać?
bert04 napisał(a): Poza tym badacze, tak chrześcijańscy jak i "nie podzielający" są dosyć zgodni w tym, że ewangelia Marka była spisywana poza Palestyną i była skierowana do pogan. Tam niuanse żydowskiej genealogii były niespecjalnie potrzebne.Informacja o cudownym poczęciu bez udziału mężczyzny też? Popatrz na tekst, zapomnij co wiesz i przeczytaj Marka i powiedz, czego się dowiedziałeś o Jezusie.
bert04 napisał(a):Znaczenie wyrażenia "Syn Boży" zależy od kontekstu, w jakim występuje, więc jesli twierdzisz, że gdzies u Marka albo u Pawła jest znaczenie jak u Mateusza i Łukasza, to wskaż odpowiedni fragment i uzasadnij swoje twierdzenie wskazując na kontekst. To jedyna sensowna metoda. Wielość znaczeń przywołałem po to, żeby pokazać właśnie to: zależność od kontekstu.Cytat:Pomijając, że najważniejsze jest rozumienie pojęcia Syn Boży w czasach bliższych Jezusowi, to co chciałeś w ten sposób udowodnić?
Ze ta tytulatura w tym dziele może być uzasadniana inaczej, niż to prezentujesz. W komentarzach pod linkiem, który podałem, jest podana interpretacja o swoistej symetrii między pierworodnym synem faraona i pierworodnym synem Boga. Jest też teza o gnostycznym pochodzeniu tego dzieła, co może tłumaczyć pewne "naleciałości" teologiczne. Robienie z tego dzieła jakiegoś "wykładnika mainstreamu żydowskich poglądów" jest nieco wygórowane.
bert04 napisał(a):Znowu wymyślasz mi argumenty, jesteś bliższy uprawianiu erystyki niż merytorycznemu dyskutowaniu. O adopcjonizmie jaki widac u Pawła pisałem wczesniej. Poszukaj sobie skoro zapomniałeś.Cytat:"Syn boży" to coś więcej w judaizmie niż "wielce szanowny", zwłaszcza w kontekście mesjasza (chociaż nie tylko), zależy to od kontekstu. dlatego nie ma powodu, by upadał adopcjonizm, zwłaszcza, że można go różnie rozumieć.
anbo, nie rób tutaj jakiejś dyskusji z płaskoziemcami, gdzie nie można wydłubać jakiejś konkretnej alternatywy do dyskusji. Jeżeli adopcjonizm "można różnie interpretować", to uciekasz w jakieś sofizmaty homonimii. Jak nie jeden adopcjanizm, to drugi, jak nie drugi to piętnasty. Może za którymś razem wyjdzie, że Jezus został adoptowany w wieku 12 lat w świątyni. Albo w Kanie Galilejskiej.
bert04 napisał(a): OK, być może zbyt ostro oceniłem? W takim razie proszę o konkretną wykładnię rozumienia adopcjonizmu. Bez odsyłania do Danielou, Janiszewskiego czy innego Vermesa.Przeczytaj sobie w wikipedii.
bert04 napisał(a):Tu i ówdzie? Konkretnie: co pominąłem?Cytat:Kiedy tylko wskażesz co pominąłem (przez nieuwagę itp. bo na pewno nie z powodu unikania).
O ile cytaty z Nowego Testamentu tu i ówdzie komentowałeś, to ewangelię ebionicką starasz się omijać. Tak jak przeoczyłeś, że pewną kompilację poglądów ebionitów na temat Jezusa i w szczególności Maryi przedstawiłem już <3>. Być może przeoczyłeś, bo była zawarta w odpowiedzi do Adama M.?
"Ewangelii ebionickiej" nie komentowałem bo nie widzę potrzeby, nie wiem jak ona miałaby ci pomóc w obaleniu moich tez/argumentów. Jaką moją tezę chcesz nią podważać?
bert04 napisał(a): tutaj widzę głównie to, że to zdanie nie zaprzecza dziewictwie.Nie chodzi o to czemu nie zaprzecza, tyko o czym mówi. A kontekst wskazuje na to, ze jest podkreśleniem człowieczeństwa, a nie o urodzeniu z dziewicy. Jezusa urodziła kobieta, czyli według ciała jest człowiekiem - taka jest wymowa omawianego fragmentu Ga 4.
bert04 napisał(a): Co do reszty, w Biblii zdarzają się różne użycia słowa "zrodzony", tak wobec kobiet jak i - wbrew biologii - mężczyzn. I może właśnie to, że najczęściej zrodzenie jest podawane w linii męskiej*, jest mocnym argumentem za tezą, że Paweł poświadcza tu zrodzenie z dziewicy.Tak poświadcza, że tego nie widać. Nie chciał czy nie umiał przekazać tej informacji w sposób budzący mniej wątpliwości?
bert04 napisał(a): Dziękuję za wyświadczenie mi przysługi i podanie argumentacji na moją korzyść.Tak ci się tylko wydaje, że to na twoją korzyść.
bert04 napisał(a): Za to plus leci. Ale jak teraz zamierzałeś to obalić? Poglądami Danielou?Kontekstem. Przeczytaj sobie większy fragment. I odpowiedz na pytanie, dlaczego - jeśli Paweł informuje o cudownym poczęciu - robi to tak, jakby jednocześnie chciał tego nie powiedzieć? Jakoś dziwnie nieśmiały jest w tym względzie.
Kolejna istotna - i zastanawiająca - różnica między Markiem i Mateuszem. Tym bardziej istotna i zastanawiająca, że pojawia się bezpośrednio przed fragmentem, który omówiłem wcześniej, czyli przed fragmentem z pytaniem u Mateusza "Co sądzicie o Mesjaszu? Czyim jest synem?", który u Marka też ma inną wymowę. Chodzi o Mk 12,28-30 i MT 22, 34-38 - u Mateusza brak fragmentu "Pan Bóg nasz, Pan jest jeden" oraz odpowiedzi faryzeuszy (u Marka: "Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego."). Dlaczego to takie ważne? Po pierwsze Pwt 6,3-9 to swoiste wyznanie wiary Żydów (także w czasach Jezusa), nie tylko przykazanie (Jezus jest pytany o najważniejsze przykazanie). Wskazany tekst Pwt jest całością i jako całość, jako jedno przykazanie traktuje go Jezus. Skrócenie go więc o tak ważny fragment nie mogło być przypadkowe. Zwłaszcza, że ważność pominiętego przez Mateusza fragmentu podkreślona jest u Marka przez zacytowanie przez "uczonego" Pwt 4,35. Wymowa Pwt 6,3-9 jest taka, że należy czcić i miłować wyłącznie jednego Boga, Jahwe. u Mateusza tego nie ma, bo skoro Jezus jest synem Boga poczętym za jego sprawą bez udziału mężczyzny, to i jemu należy się czczenie i miłość, opuszczony fragment psułby wymowę nauczania Mateusza, za to ten sam fragment bardzo dobrze współgra u Marka z Jezusem jedynie jako człowiekiem usynowionym przez Boga (metaforycznie) przy chrzcie, w niczym Markowi nie przeszkadzał.

