pilaster napisał(a): Wystarczy, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, który dopuszcza możliwość prokreacji i wychowania potomstwa.
Omijasz kwestię bezpłodnych przez wprowadzenie "dopuszcza możliwości"? Sprytne, choć moim zdaniem nie wystarcza, gdyż nadal małżeństwa typu DINKs wyklucza. A Babcię i dziadka stawia pod znakiem zapytania.
Cytat:Dlatego "małżeństwo" dwóch osób tej samej płci to nie małżeństwo, tylko, co najwyżej, kontrakt na wzajemne usługi seksualne.
Tak to ewolucja i kultura już wykoncypowała, że miłość poza związkami pokrewieństwa jest związana z aktywnością seksualną. Nie zawsze, ale zazwyczaj.
Cytat:Tak samo nie jest "małżeństwem" np matka z córką nawet jezeli razem mieszkają i wspólnie prowadzą swój dom.
Ależ małżeństwem nie są też ojciec mieszkający z córką, choćby oboje byli zdolni do prokreacji. Natomiast dziadek mieszkający z babcią już małżeństwem są.
Cytat:Ale nie dlatego że coś się tam przykleiło,
... i krzyczy "płyniemy"

(Tak, wiem, to było wredne)
lucky7 napisał(a): Jak najbardzej może być dobrem wspólnym, ale innym dobrem, o innej funkcjiPo prostu małżeństwo jest wyróżnioną insytucją własnie ze względu na tę funckję prokreacyjno-wychowawczą. Jeśli zmienimy jego funkcję na po prostu partnerską, to wówczas małzeństwo będzie małżeństwem tylko z nazwy. Pytanie: czy nie lepiej wprwadzić osobną instytucję formalnych związków partnerskich?
Dlaczego parom homosekuslanym tak bardzo zalezy na nazwie "małżeństwo"?
No można, parę państw tą drogą poszło. AFAIK w międzyczasie wszystkie poszły o krok lub dwa dalej i albo pod etykietką "związki partnerskie" albo pod etykietką "małżeństwa" zrównało obie formy współżycia.
Cytat:To że nie ma najmniejszego znaczenia, co kto sobie uważa za małżeństwo, tylko co obiektywnie, w sensie społecznym czy prawnym jest za małżeństwo uznawane.
Obiektywnie to poligamia też była małżeństwem.
Cytat:Czego tu nie kumamJeśli np. zdefiniowaliśmy krzeslo jako mebel do siedzenia, to znaczy, ze chcielismy jakos wyróżnic ten akuart przedmiot na tle innych. I teraz jako ktoś zgłosi wniosek o zmianę tej definicji na np. mebel do spożywania posiłków, to pojawia się pytanie: dlaczego mielibyśmy zmienić tę definicję, przecież odnosi się już do zupełnie innego przedmiotu, który obecnie określamy mianem "stołu"
Moje pytanie brzmi: czemu mamy zmienić tę definicję? W jakim celu? Z jakiego powodu?
Kiepska analogia, bo ja do spożywania posiłków używam stołu ORAZ krzesła. Nikt nie lubi jeść obiadu na stojąco (choć w Japonii mają trochę inne praktyki, ale nadal siedzą).
Gdyby ciągnąć Twoją analogię, to mógłbyś porównać krzesło i taboret. Niby oba służą do siedzenia, ale tylko na jednym można się oprzeć plecami.
Cytat:Akurat mojej definicji nie spełnia, ponieważ jest to związek pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale w innych kulturach, gdzie poligamia jest normą, ta definicja brzmiałaby nieco inaczej.
I tu sam uznajesz, że definicja małżeństwa jest związana z kulturą.
Cytat: Natomiast jest coś co obie łączy: związek pomiędzy osobnikami odmiennej płci
żony Mahometa mają odmienne płcie? Raczej nie.
Cytat:Oczywiście, że nieOsoby bezpołodne mogą adoptować, przysposobić dziecko
... khem ... tylko osoby bezpłodne?
Cytat:Na to już odpowiedziałem ZaKotem
No ale o co ci chodzi, o ekskluzywną etykietkę dla par hetero, a nieco gorszą etykietkę dla par homo? A poza tym te same prawa i obowiązki?
Przyznam Ci szczerze, że też kiedyś byłem na tym stopniu. I w tamtych czasach mógłbym podawać sam kopę argumentów, dlaczego należy ostro odróżnić jedne formy od drugich. I dlaczego to nie to samo. Tyle że w międzyczasie w większości zasadniczych punktów doszedłem do odmiennego wniosku, a w reszcie to różnice co najwyżej etykietek i poprawnościowo-politycznych określeń. Czyli bzdety. A gdzie ty jesteś?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!



Po prostu małżeństwo jest wyróżnioną insytucją własnie ze względu na tę funckję prokreacyjno-wychowawczą. Jeśli zmienimy jego funkcję na po prostu partnerską, to wówczas małzeństwo będzie małżeństwem tylko z nazwy. Pytanie: czy nie lepiej wprwadzić osobną instytucję formalnych związków partnerskich?