ZaKotem napisał(a): Jest wyróżnione ze względu na to, co się zachce ustawodawcy.Ja myślę, że jednak jest w tym jakaś logika, a przynajmniej powinna być

Cytat:No nie. Jeśli coś ma prawa małżeństwa, to jest małżeństwem nie tylko z nazwy, ale z prawa właśnie.
Czyli jeśli jabłko otrzyma prawny status warzywa, to z istoty stanie się warzywem, a przestanie byc owocem?

Cytat:Ale wcale im nie zależy. I w projektach ustaw POLewicy właśnie nie ma mowy o "małżeństwach" tylko o "związkach partnerskich". Problem w tym (dla mnie to nie problem, ale dla wielu ludzi jest), że z doświadczeń innych krajów wychodzi, że tam, gdzie legalizuje się związki partnerskie nie nazywając ich małżeństwem, to po jakimś czasie ludność (heteroseksualna, rozmnażająca się, a w dużej części nawet katolicka) i tak zaczyna nazywać je kolokwialnie małżeństwami i w końcu doprowadza do nazwania ich tak oficjalnie. Taka jest kolej rzeczy, i to u gejofobów wywołuje Straszny Strach: myśl, że ich własne dzieci mogą gejofobami nie być.
To jest normalne, że jeśli przez cały czas istniała tylko jedna postać związków formlanych zwana małżeństwem, to później społeczność sprowadza nowe postaci do tego co znane. Np. często się spotykam z tym, że ktoś nazywa matkę swojego nieformalnego partnera teściową
Czy to znaczy, że nalezy zrezygnować z nazwy konkubinat i nireformalne pary nazywać małżeństwem? Cytat:Przecież to zdanie jest samosprzeczne. Społeczeństwo, które tworzy prawo, składa się właśnie z ktosiów, co sobie coś uważają. I na przykład Polacy, Rosjanie i Turcy uważają sobie, że małżeństwo to tylko związek kobiety i mężczyzny, bo jego celem jest płodzenie i poczynanie w imię Boże, zaś Belgowie, Hiszpanie czy ostatnio Szwajcarzy uważają sobie, że poniekąd bynajmniej, bo dla nich celem małżeństwa jest widać coś innego.
Jak sam widzisz, ogół musi tak uznać, a nie każdy członek społeczeństwa z osobna.
znaLezczyni napisał(a): Bzdurne założenie. Nikt nie zabrania heteroseksualistom zawiera związków małżeńskich w przypadku, jeśli są zdeklarowanymi antyrodzicami. Można ożenić się z założeniem, że żadnych dzieci się nie spłodzi ani nie będzie wychowywać. W formularzu wypełnianym przy składaniu wniosku o ślub jest pytanie o nazwisko ewentualnego potomstwa, nie ma natomiast żadnej deklaracji o tym, że to potomstwo będzie się posiadać. Znam ludzi, którzy weszli w związek małżeński, dzieci nie mają, od zawsze deklarowali, że nie będą mieć. I nikt im małżeństwa z tego powodu nie odmówił.Oczywiście, że nikt tego nie zabrania, ale takie jest oczekiwanie społeczne, że ta para w jakimś momencie życia się na to dziecko zdecyduje
Po to w w ogóle powstała ta instytucja. Naprawdę nie po to powstało małżeństwo, żeby ludziom było korzystniej się rozliczać z podatków itp
Moim zdaniem jeśli jakaś para z premedytacją zawiera związek małżeński, który jest zamknięty na potomstwo z założenia, to zwyczajnie jest nieuczciwa, bo chce korzystać z praw małżeńskich, nie dopełniając obowiązków

Przykro mi, że ludzie są nieuczciwi, ale lepiej już jest przymknąć oko na takie pzypadki, niż teraz biurokratycznie kogoś rozliczać z tego, czy wypełnia obowiązki małżeńskie

Cytat:Kto to jest my?
Społeczeństwo

