lucky7 napisał(a): Jeśli naszym priorytetem jest ujednolicenie prawa podatkowego, to jak najbardziej masz rację. Obawiam się jednak, że dla osób przeciwnych małżeństwom homoseksualnym co innego jest priorytetem - właśnie te kwestie polityczno-społeczne. Zaczyna się od nadania parom homoseksualnym tego samego statusu, a kończy na prawie do adopcji dzieci, czyli de facto społeczno-kulturowym zrównaniu związków hetero i homo.
Chyba nie do końca zrozumiałeś, co chciałem wyrazić. Nawet jeżeli prawo nie nada parom homoseksualnym tego samego statusu (poza kwestiami około-wychowawczymi), to po pewnym czasie następuje zrównanie tych praw, a jeszcze niedługo później jakieś zrównanie i w kwestiach adopcji. Innymi słowy, jeżeli jesteś zwolennikiem jakiegoś "homo-kompromisu" to zdawaj sobie sprawę, że to tylko odwleczenie w czasie. W Niemczech to było 16 lat, nie wiem jak w innych krajach.
I to też wiedzą "osoby przeciwne małżeństwom homoseksualnym".
Cytat:W takim razie jak uzasadnisz bezzasadność dalszego utrzymywania tej różnicy? Tym razem nie pytam o kwestie praktyczne, tylko właśnie te społeczno-kulturowe. Czy według Ciebie para heteroseksualna pełni tę samą funkcję społeczną co para homoseksualna?
Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że pary heteroseksualne utraciły większość funkcji, jakie miały w przeszłości: łączenie majątków, koligacje rodzinne i rodowe nie grają większej roli; ekskluzywność w wychowywaniu dzieci odchodzi w przeszłość, od kiedy dzieci pozamałżeńskie i małżeńskie są zrównywane w prawach; nawet taka przyziemna sprawa jak "zaspokojanie żądz" czy chęć mieszkania razem: ostracyzmy wobec par mieszkających na kocią łapę odchodzą w przeszłość, małżeństwa zakłada się czasem lata po zamieszkaniu, czasem nawet po pierwszym dziecku.
Tak jak małżeństwa heteroseksualne tracą pewne cechy, które były charakterystyczne przez wieki, tak pary homoseksualne "odkrywają" zalety życia małżeńskiego. A wszystko za jedną sprawą, która zmieniła wszytko w kwestii homoseksualizmu: AIDS.
Cytat:To jest właśnie bardzo kontrowersyjna kwestia. Zdaniem przeciwników nie powinny, ponieważ "mamo to nie jest to samo co tato"Moim zdaniem jest to pewne uproszczenie, bo są przecież męskie kobiety i kobiecy mężczyźni, ale znaczna większość kobiet jest bardziej kobieca niż męska, a znaczna większość mężczyzn bardziej męska niż kobieca. Stąd, przydając parom homoseksualnym prawo do adopcji dzieci, ryzykujemy tym, że dziecko nie otrzyma prawidłowych wzroców męskości i kobiecości. I chyba to jest główny problem z akceptacją małżeństw homoseksualnych i idącym za tym prawem do adopcji
Przyznałbym Ci rację pod jednym warunkiem: gdybyś podał mi, co to są "prawidłowe wzorce męskości". I, przy okazji, "... kobiecości". Bo wydaje mi się, że odwołujesz się* do iluzji, wzorca, którego nie ma. To coś jak "etos rycerza", który jest mitem i ideałem, a nie miał wiele wspólnego z rzeczywistością średniowiecznych rycerzy, tak "wzorzec mężczyzny i kobiety" to próba rekonstrukcji dawnych ról, pomijając przy tym ciemne strony czasów dominującego patriarchatu.
(*lub odwołują się "osoby przeciwne małżeństwom homoseksualnym")
Cytat:Powinni mieć prawo do dziedziczenia majątku, odwiedzin w szpitalu , odbioru korespondencji i tego typu kwestii. Nie będę wszystkiego wymieniać. Chodzi o wszystko poza tymi "przywilejami", które mają jakikolwiek związek z funkcją prokreacyjno-wychowawczą.
I chcę również zaznaczyć, że związki partnerskie nie powinny być zarezerwowane dla par homo, tylko otwarte dla wszystkich zainteresowanych, być można nawet nie powinno być tutaj ograniczeń liczbowych. Dlaczego mielibyśmy dyskryminować np. trójkąty, związki pomiędzy serdecznymi przyjaciłómi czy sąsiadami?
OK, ale teraz taka sprawa. Wyobraź sobie, że dany homoseksualista ma za sobą rozwód, z kobietą oczywiście, a jednocześnie zakłada związek partnerski ze swoim kochankiem. Jak sąd rodzinny ma uwzględniać utrzymanie, ile należy się byłej żona a ile partnerowi? A teraz przypuśćmy, że w tym "pierwszym" małżeństwie było też dziecko. Kto ma większe prawo do spadku, dziecko czy partner?
To jednak z wielu możliwych kombinacji. Jak tylko dasz przyzwolenie na wspólnotę majątkową czy dziedziczenie, zaczynają się schody, wszędzie tam, gdzie jest "konkurencja" jednego typu związków i drugiego. A ponieważ większość homoseksualistów jest płodna i jakaś część ma też własne "biologiczne" potomstwo, nie unikniesz uregulowania kwestii wychowawczych, nawet jak przyzwolenia na wspólną adopcję nie dasz.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!



Moim zdaniem jest to pewne uproszczenie, bo są przecież męskie kobiety i kobiecy mężczyźni, ale znaczna większość kobiet jest bardziej kobieca niż męska, a znaczna większość mężczyzn bardziej męska niż kobieca. Stąd, przydając parom homoseksualnym prawo do adopcji dzieci, ryzykujemy tym, że dziecko nie otrzyma prawidłowych wzroców męskości i kobiecości. I chyba to jest główny problem z akceptacją małżeństw homoseksualnych i idącym za tym prawem do adopcji