ZaKotem napisał(a): A kto decyduje, co jest słuszne? Albo Krul, albo Vox Populi. W obu przypadkach decyduje na podstawie tego, co jest atrakcyjne, bo tak jakoś dziwnie się składa, że nikt nie uważa tego, co jest dla niego atrakcyjne, za niesłuszne. No więc jakby nie liczyć, w polityce jak najbardziej jest właśnie tak, że to, co atrakcyjne, jest słuszne.Pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić
Prawda bardzo często jest nieatrakcyjna i ludzie, którzy cenią sobie prawdę, przynajmniej starają się jako słuszne uważać to, co jest słuszne, a nie to, co oni by chcieli, aby słuszne było. Dobrym przykładem jest choćby prawda o sobie. Lubimy myśleć o sobie jako o osobach dobrych, mądrych, rozsądnych itd., a nie lubimy za to przyznawać się do swoich wad. Wady nie są atrakcyjne, chyba że u innych ludzi, wtedy to tak, bo możemy się dowartościować na ich tle 
Cytat:Obie części ostatniego zdania są wątpliwe. Małżeństwo sprzyja trwałości związku? Naprawdę są ludzie, którzy sobie myślą "kurła, rozstałbym się z tą złą kobietą, ale tyle zachodu z rozwodem, to jednak z nią zostanę"? Jeśli tak, to chyba potrzebują psychiatry. Trwałości związku sprzyja miłość i dojrzałość emocjonalna, a nie żadne małżeństwo. I obie te rzeczy są dobre dla dzieci. Jeśli ich nie ma, to żaden papir ich nie zastąpi, a jeśli są, to brak papiru ich nie zakłóci. A trwanie w związku bez miłości z powodów ekonomicznych jest dla dziecka jednoznacznie złe.Jeżeli dla kogos małżeństwo to tylko papier to miałbyś pewnie rację, ale myślę, że dla wielu osób małzeństwo to coś znacznie więcej. To przysięga złożona przy świadkach drugiej osobie. Dla mnie jako mężczyzny złamanie przysięgi jest dyshonorem i myślę, że nie jestem odosobniony

Cytat:Nie dociera do mnie, co w takim razie według ciebie przeszkadza parze homoseksualnej w dbaniu o dobro rodziny, skoro niepłodzenie potomstwa nie przeszkadza.
Przeszkadza brak możliwości stworzenia rodziny.
Cytat:Kurna, przecież każda para starająca się o adopcję jest poddawana co najmniej kilkumiesięcznym obserwacjom, egzaminacjom i molestacjom specjalistów, których zadaniem jest zniechęcenie potencjalnych rodziców do adopcji. Mam wrażenie, że Polacy wiedzę o procedurze adopcji czerpią z "Ani z Zielonego Wzgórza".
I w ramach tej procedury weryfikuje się, czy potencjalni rodzice adopcyjni, są w stanie przekazać poprawne wzorce?
Pytam, bo serio nie wiem.

