Dragula napisał(a): A potrafisz wykazać w myśl jakiej to zasady, innej niż "nie bo są homoseksualistami"? Czy też dokładnie z przyczyn prokreacyjno-wychowawczych jesteś przeciwny udzielaniu ślubów ludziom którzy mieć dzieci nie mogą, nie chcą, lub mają już wychowane potomstwo? I czy samotny ojciec/matka z przyczyn wychowawczych może zawrzeć związek małżeński także z osobą tej samej płci?Już o tym pisałem, że nie jestem przeciwny udzielaniu ślubów osobom, które nie mogą mieć dzieci, nie chcą mieć dzieci albo mają już wychowane potomstwo, ponieważ:
- jest coś takiego jak adopcja, z której osoby, które dzieci mieć nie mogą, mogą skorzystać
- mając odchowane potomostwo można pomagac przy wychowywaniu wnuków
- nawet jeśli ktoś w chwili zawarcia ślubu nie chce mieć dzieci, to może mu się zachcieć
Jedynie zwróciłem uwagę na to, że zawieranie małżeństw, które z założenia są zamknięte na potomstwo, wychowywanie dzieci, jest nieuczciwe, jednak dla dobra samej instytucji małżeństwa i w celu uniknięcia nadmiernego zbiurokratyzowania przestrzeni publicznej, jestem przeciwny temu, żeby kontrolować małżonków, czy się wywiązują z tej roli prokreacyjno-wychowawczej. Ostatecznie, nawet takie bezdzietne pary są stawiane w świetle prawa cywilnego jako pewien modelowy wzorzec hetroseksualnego związku, a to oddziałuje na ogólną atmosferę w społeczeństwie

Cytat:Ale przecież one nie są brane pod uwagę jako kwalifikacje rodzicielskie w przypadku heteroseksualistów. Więc czemu nagle są istotne? I jakie mają znaczenie w ogóle?Są brane za pewnik, ponieważ przytłaczająca większość mężczyzn jest w wystarczjącym stopniu męska, a a przytłaczajaca większość kobiet jest w wystarczającym stopniu kobieca.
bert04 napisał(a): Heteroseksualizm też nie chroni przed wychowywaniem dzieci, których się samemu nie spłodziło. A to tylko część przypadków, są przecież macochy i ojczymowie z różnych przyczyni w różnych konstelacjach.Nie chodzi o to, tylko o to, że skoro para homoseksualna jest biologicznie niezdolna, i to nie z powodu żadnej choroby, do spłodzenia potomostwa, to nie ma też podstaw zakładać, że jest zdolna je w sposób optymalny wychować. Juz o tym pisałem, ale powtórzę, że istnieje silny związek pomiędzy płcią biologiczną, a wzorcem męskości i kobiecości.
Cytat:Jak na razie niemożliwy jest tylko jeden element: biologicznie wspólne spłodzenie potomka. Możliwe jest natomiast "spłodzenie w części", z czego technicznie najłatwiej mogą korzystać pary lesbijskie, tam wystarczy bank spermy. Co do reszty, nie ma przeszkód, ani w całości ani w częściach.A ta sperma w tym banku to jest sztucznie hodowana?

Cytat:Uprzejmie proszę o cytowanie wypowiedzi w całości lub formułowanie własnych myśli. Może przeoczyłeś, ale krytykowałem oba podejścia. U Ciebie było takie zdanie :"Chodzi mo o wzorce męskości i kobiecości, a nie sprawdzenie, czy dana para nie jest patologiczna ". Czyli sam widzisz, że między tymi dwoma sprawami nie ma znaku równości. Ktoś bardziej zgryźliwy ode mnie mógłby insynuować, że dla Ciebie ważniejsze niż to, czy para jest patologiczna jest to, czy ma prawidłowe wzorce damsko-męskie. No ale to nadinterpretacja, mam nadzieję.
Skrytykowałeś moje podejście, bo go nie zrozumiałeś, co mnie - przyznam - zdziwiło, bo parę postów wcześniej tłumaczyłem Ci, co mam na mysli przez wzorzec męski i kobiecy. Powtórzę dla bezpieczeństwa:
Cytat:Nie jestem żadnym specjalistą, rozumiem to po chłopsku. Mężczyzna jest bardziej skłonny do ryzyka, eksperymentów, mniej się emocjonuje, jest bardziej rzeczowy, skupia sie na celu, jest tez bardziej wymagajacy, surowszy, natomiast kobieta jest bardziej empatyczna, skupiona na bezpieczenstwie, raczej unika ryzyka, akceptuje dziecko w sposób bezinteresowny, ma wieksza podzielonosc uwagi, dba o cieplo domowe etc.
To sa cechy charakterystyczne dla obu płci, które chyba każdemu sa znane.
Podkreśliłem te cechy, które są związane ściśle z rolą ojcowską i matczyną. Mam nadzieję, że teraz już nie będzie nieporozumień między nami w tym zakresie

ZaKotem napisał(a): Nie czuję się częścią wspólnoty z tobą, a skoro nazywasz się "ludziem dążącym do prawdy" to dla potrzeb tej dyskusji sensowne jest, abym nazwał się dążącym do nieprawdy - z całą pewnością bowiem dążę do czegoś innego, niż ty, a nazewnictwo jest umowne.W takim razie, przykro mi, że widzisz we mnie wroga, jakoś muszę z tym żyć
Ja ze swojej strony nie żywię wobec Ciebie nieprzyjacielskich odczuć 
Cytat:A co to w ogóle ma za znaczenie?Powyżej wyjaśniłem to bertowi. Nie będę się powtarzać
Cytat:Może, również. W języku polskim użycie takich słów oznacza, że to jest fakultatywne.
Zgadza się. I pary homoseksualne nie mają takiej alternatywy, ich związki są skazane na postać bezdzietną
Nawet gdyby chcieli, a silna więź miłosna, wspólne gospodarstwo domowe, spędzanie ze soba czasu, u par badzo często owocują z czasem pragnieniem dopełnienia związku dzieckiem 
Cytat:W takim razie wyjaśnij, co według ciebie wspomniał bert
Wyżej wyjasniłem, że bert źle zrozumiał, co mam na myśli przez wzorzec męski i damski. A moje rozróżnienie patologiczności i spełnianiu tych wzorców wynikał z tego, że patologiczność może dotyczyć różnych innych sfer, niekoniecznie musi się wiązać akurat z tymi wzorcami, np. matka, która jest nadopiekuńcza przekazuje dziecku zły model, ale raczej nikt tego nie uzna za patologię i nie odbierze jej praw rodzicielskich z tego powodu, o ile ta nadopiekuńczośc nie przybierze jakiejś skranej formy. Natomiast matka alkoholiczka, która nie zajmuje się dzieckiem, kwalifikuje się do takiego odebrania praw rodzicielskich.

