Kampanie, zwłaszcza te prezydenckie toczone są jedynie na zasadach podgrzewania emocji, przy braku zainteresowania wyborców argumentami lub jakimkolwiek meritum. W tej kampanii szczególnie ważne będzie co kto na kogo straszliwo - obrzydliwego powiedział i jak się to uda wykręcić na swoją stronę. Po prostu gra pozorów ku uciesze gawiedzi. Tu przewagę ma opozycja z poparciem w zasadzie wszystkich "niezależnych" mediów.
Zakotem napisał:
Takie dość typowe irracjonalne zachowanie, dotyczy wielu. Ostatecznie z cech kandydata dla samego rządzenia, polityki państwa, jego pomyślności, rozwoju czyiś ból dupy jest bez znaczenia. Dalej, wielu słusznie zauważa, że gdyby przeciw prezydentowi Dudzie wystawiono wiadro wody lub sokowirówkę na pewno zebrałyby sporo głosów. Będzie to więc kolejny plebiscyt, przy którym walory polityczne kandydatów jako polityków są mało istotne, a wynik jest sprawą otwartą. Jedynym prawdziwym politykiem z kontrkandydatów jest Kosiniak Kamysz. Niestety brak jemu charyzmy, co jest charakterystyczne dla PSLowców.
Racjonalnie rzecz biorąc, jeśli kogoś się nie lubi, to dla jego obiektywnej oceny (istnieje takie niepopularne podejście!) należy być ostrożnym, aby ograniczyć emocję nie lubienia do minimum.
Kabaretowe podejście w stylu Adrianka jest świetnym tego przykładem. Kabaret robi kasę i popularność, a politycy wykorzystują to dla dania odpowiedniego obrazu ludowi w ramach walki politycznej. Tak bardzo chcę się w narracje o Adrianku wierzyć, że się w końcu wierzy. Natomiast oczywisty fakt wspólnej wizji Polski prezydenta i formacji z której się wywodzi umyka rozumowi. Poprzedni prezydencie chętniej wetowali ustawy przeciwników politycznych, niż własnych partii, to zupełnie naturalne. Prezydent Duda zawetował niektóre ustawy, niemniej ku uciesze opozycji nie będzie wetował więcej, nie miałoby to żadnego sensu. Skoro odgrażają się prezydentowi Trybunałem Stanu, to znaczy wie co z czasem ryzykuje (nie odpuszczą na pewno), mimo to jest konsekwentny.
Hasełko - Adrianek jest tylko długopisem u Sami Wiecie Kogo, znów widzi się tylko według narracji. Bez wątpienia jest wyborem Sami Wicie Kogo i to bardzo dobrym wyborem. Trzeba mieć naprawdę politycznego nosa, żeby tak trafić w dziesiątkę. Przy poprzedniej kampanii rozwijał się przez trzy miesiące, był tworzony. Żadne z obecnych kontrkandydatur nie jest tak rozwojowe, ani nie ma takiego potencjału. Od tego czasu okrzepł, nabrał charyzmy (czasem nieco wyuczona), zresztą ma najlepszy wiek dla polityka - wiek męski, wiek zwycięski. Pisałem wcześniej, cały PiS wisi u klamki prezydenta, a nie prezydent u klamki Sami Wiecie Kogo. Mam wrażenie, że myli się tu szacunek do kogoś, uznanie, liczenie się z czyimś autorytetem i zdaniem z politycznym poddaństwem. Jeśli się jest kimś takim jak Kaczyński, to doskonale się widzi konieczność przekazanie schedy w dobre ręce. Stąd mamy Dudę, Morawieckiego jako następców. Dobry wódz nie przekazuje władzy w ręce miernot, ponieważ szybko zatracą jego dzieło. Usamodzielnienie się jest dostrzeganą koniecznością następnego pokolenia. Podobnie postępuje ojciec ze swoimi dziećmi, zwłaszcza synami. Szacunek dla ojca, liczenie się z jego zdaniem nie musi i nie może oznaczać poddaństwa.
A to, że kabaret bardziej przemawia do wyobraźni to wiem i rozumiem...
Zakotem napisał:
Cytat:Biedroń
Zalety:
- ból dupy prawaków - bezcenny;
Takie dość typowe irracjonalne zachowanie, dotyczy wielu. Ostatecznie z cech kandydata dla samego rządzenia, polityki państwa, jego pomyślności, rozwoju czyiś ból dupy jest bez znaczenia. Dalej, wielu słusznie zauważa, że gdyby przeciw prezydentowi Dudzie wystawiono wiadro wody lub sokowirówkę na pewno zebrałyby sporo głosów. Będzie to więc kolejny plebiscyt, przy którym walory polityczne kandydatów jako polityków są mało istotne, a wynik jest sprawą otwartą. Jedynym prawdziwym politykiem z kontrkandydatów jest Kosiniak Kamysz. Niestety brak jemu charyzmy, co jest charakterystyczne dla PSLowców.
Racjonalnie rzecz biorąc, jeśli kogoś się nie lubi, to dla jego obiektywnej oceny (istnieje takie niepopularne podejście!) należy być ostrożnym, aby ograniczyć emocję nie lubienia do minimum.
Kabaretowe podejście w stylu Adrianka jest świetnym tego przykładem. Kabaret robi kasę i popularność, a politycy wykorzystują to dla dania odpowiedniego obrazu ludowi w ramach walki politycznej. Tak bardzo chcę się w narracje o Adrianku wierzyć, że się w końcu wierzy. Natomiast oczywisty fakt wspólnej wizji Polski prezydenta i formacji z której się wywodzi umyka rozumowi. Poprzedni prezydencie chętniej wetowali ustawy przeciwników politycznych, niż własnych partii, to zupełnie naturalne. Prezydent Duda zawetował niektóre ustawy, niemniej ku uciesze opozycji nie będzie wetował więcej, nie miałoby to żadnego sensu. Skoro odgrażają się prezydentowi Trybunałem Stanu, to znaczy wie co z czasem ryzykuje (nie odpuszczą na pewno), mimo to jest konsekwentny.
Hasełko - Adrianek jest tylko długopisem u Sami Wiecie Kogo, znów widzi się tylko według narracji. Bez wątpienia jest wyborem Sami Wicie Kogo i to bardzo dobrym wyborem. Trzeba mieć naprawdę politycznego nosa, żeby tak trafić w dziesiątkę. Przy poprzedniej kampanii rozwijał się przez trzy miesiące, był tworzony. Żadne z obecnych kontrkandydatur nie jest tak rozwojowe, ani nie ma takiego potencjału. Od tego czasu okrzepł, nabrał charyzmy (czasem nieco wyuczona), zresztą ma najlepszy wiek dla polityka - wiek męski, wiek zwycięski. Pisałem wcześniej, cały PiS wisi u klamki prezydenta, a nie prezydent u klamki Sami Wiecie Kogo. Mam wrażenie, że myli się tu szacunek do kogoś, uznanie, liczenie się z czyimś autorytetem i zdaniem z politycznym poddaństwem. Jeśli się jest kimś takim jak Kaczyński, to doskonale się widzi konieczność przekazanie schedy w dobre ręce. Stąd mamy Dudę, Morawieckiego jako następców. Dobry wódz nie przekazuje władzy w ręce miernot, ponieważ szybko zatracą jego dzieło. Usamodzielnienie się jest dostrzeganą koniecznością następnego pokolenia. Podobnie postępuje ojciec ze swoimi dziećmi, zwłaszcza synami. Szacunek dla ojca, liczenie się z jego zdaniem nie musi i nie może oznaczać poddaństwa.
A to, że kabaret bardziej przemawia do wyobraźni to wiem i rozumiem...

