bert04 napisał(a): <1> Dlaczego? Poza tym zostańmy przy koranicznych 4 żonach.Załóżmy - co akurat obecnie jest technicznie dla ludzi możliwe - że jesteśmy samicą zwierzęcia, mogącą dowolnie zdecydować o płci swego potomstwa. Nasza zdolność rozrodcza to dziesięć dzieci na żywot. Załóżmy też, że nasza populacja jest w fazie ekspansji na nowo odkrytym terytorium i przez kilka pokoleń możemy się rozmnażać jak dzicy. Jeśli ustalimy proporcje potomstwa na 5 samców i 5 samic. Każda z córek będzie miała przeciętnie 10 dzieci, a każdy z synów przeciętnie... 10 dzieci, czyli tak czy siak będziemy mieli stu wnuków. Gdy ustalimy proporcje na 1/9 albo 9/1 będzie... dokładnie tak samo. Ale co w sytuacji, gdy z jakiegoś powodu nasza somsiadka, z którą będziemy swoje dzieci swatać, ustali proporcje na 1 samca i 9 samic, a my będziemy mieć 5 samców i 5 samic? Wtedy jej syn zapłodni wszystkiego nasze córki i sprawi jej mieć 50 wnuków, a 9 jej córek będzie mieć po 10 wnuków z naszymi 5 synami - razem 140! To może tak się opłaca? Ale te 140 to będą przecież też nasze wnuki, z tym że każda nasza córka zapewni po 10, a każdy nasz syn - przeciętnie po 18! Czyli lepiej jest płodzić synów, niż córki. Jeśli w populacji liczebnie dominują samice, lepiej jest mieć synów, bo oni dostarczą statystycznie więcej wnuków. A jeżeli dominują samce - lepiej mieć córki. Dlatego w prawie każdej populacji zwierząt - i roślin rozdzielnopłciowych - ilość jednych i drugich jest zawsze taka sama, niezależnie od strategii rozrodczej czy stopnia monogamii/poligamii. Wyjątki są bardzo specyficzne i występują albo wtedy, gdy organizm może rozmnażać się także bezpłciowo (np. mszyce) albo gdy koszt produkcji samca jest znacząco inny (zazwyczaj mniejszy) niż kosz produkcji samicy, wtedy proporcje ilościowe są odwrotne do jakościowych.
<2> Ta "presja" może być uskuteczniana tylko przez aborcję. Bądź uśmiercanie męskich dzieci.
<3> Nawet gdyby założyć, że rodzi się 4 razy więcej kobiet niż mężczyzn, to w jaki sposób wpływa to na ograniczenie liczby urodzin?
pilaster napisał(a): Oczywiście nie są. Te cechy bowiem nie ograniczają ich funkcji życiowych w żaden sposób.Oczywiście, że ograniczają. Czarny kolor skóry wpływa negatywnie na produkcję witaminy D. Więc przynajmniej w Europie czarny jest trochę chory na murzynizm. Natomiast w Afryce biały jest chory na bladaczkę, która zwiększa ryzyko dostania raka skóry.
A czym grozi homoseksualizm (jeśli nie jest połączony z innymi nietypowymi zachowaniami jak np. poligamia)?

