pilaster napisał(a): Owszem. Prawdłowe jest to drugie podejście. Czy homoseksualiści stosują dobór krewniaczy w stopniu mogącym skompensować ich upośledzenie? Jezeli nawet tak, to brak na to jakichś mocniejszych, tj ilościowych, dowodów.Brak też dowodów na to, że tego nie robią. Najpewniej jedni to robią, a inni nie, a nie wiemy, w jakiej proporcji. No więc ci, co to robią, zgodnie z pilastrową definicją choroby są zdrowi, a ci, co nie robią, są chorzy. Nawet gdyby jakieś badania wykazały, że tylko 10% to robi, no to mógłby pilaster pisać zgodnie z prawdą tylko to, że homoseksualizm często bywa chorobą.
A szansa na to, że wuj czy ciota homoseksualna będzie przekazywać część swojego czasu, wiedzy i innych zasobów siostrzeńcom, zwiększając tym samym ich atrakcyjność, zależy oczywiście od tego, za jak fajnych są postrzegani przez swoją rodzinę. Im bardziej, tym zdrowsi są - czyli jednak homoseksualizm się leczy, przynajmniej objawowo.
Homofobia natomiast sprawia nie tylko, że sami homoseksualiści są chorzy, bo jako wyrzutki olewają rodzinę, ale też chore są ich heteronornatywne rodziny, skoro pozbywają się tego naturalnego wsparcia i tym samym obniżają swoją szansę na sukces rozrodczy. Z tego wynika, że homoseksualiści są chorzy tylko niektórzy, a homofobi wszyscy.

