Iselin napisał(a):Gawain napisał(a): Ale ja wiem, że jest dużo takich osób. Tylko to co mają w głowach, skutecznie blokuje możliwość przeniesienia tego na wyższy standard życia. To bajka, że trzeba więcej zarabiać, żeby lepiej żyć. Trzeba coś robić w kierunku poprawy jakości, bo za pieniądze można to kupić, ale w wielu wypadkach wcale nie potrzeba do tego pieniędzy, tylko chęci.No wiesz, różnie bywa. Niektórym blokuje to, co mają w głowie, innym prozaiczne trudności. Jeśli ktoś zarabia bardzo mało, to głupi bilet, potrzebny, żeby dojechać do pracy, jest problemem. Jeśli ktoś samotnie wychowuje dziecko i nie stać go na opiekę, może mieć problem z jeżdżeniem na rozmowy o pracę.
W przypadku bardzo małego dziecka i owszem to są realne powody. Jednak dzieci rosną i wiecznie opieki notorycznej nie potrzebują.
Powiem co znam z autopsji. Mam trzy siostry, stałą pracę miała jedynie mama, ojciec umarł dawno temu. W przeciągu tylko mojego życia dorobili się moi rodzice dość wygodnego życia. Bez zapomóg, dodatków i... dali radę. Był czas, że mama była sama z nami czworgiem. I spłacała sama mieszkanie. Jak do tego doszło nie wiem, ale jakoś podołała. Najpewniej dlatego, że musiała. Więcej, nikt z nas glodny i obdarty nie chodził.
Cytat:Z kolei pracując za minimalną i opiekując sie dziećmi, trudno znaleźć czas i siły na dokształcanie się. Nie każdy ma zresztą predyspozycje. Kokosów niby nie trzeba zarabiać, ale dzieci kosztują.
Dzieci są dość ekonomiczne w utrzymaniu. Z tego co pamiętam to po ciuchach nie bardzo widać, że są z lumpeksu a je się wszystko. W dodatku ciuchów się co miesiąc nie kupuje. Podobnie jak butów. A za dzieciaka jeszcze barter był.
Cytat:Jedzenie, buty, z których bez przerwy wyrastają. Sporo dzieci ma teraz prblemy ze zdrowiem, więc leki i czasami prywatni specjaliści. W szkole ciągle jakieś duperele do kupienia, część konieczna do uczestniczenia w nauce, a cześć, żeby dziecko nie odstawało za bardzo od rówieśników.
Najdrożej ubrane teraz to są dzieci albo muppetów z korporacji, albo patologii. Na początek roku dostają wyprawkę na bodaj tysiaka na głowę. Obnajkowione i obadidasowane dzieciaki walą po oczach z daleka. Paradoks polega na tym, że najnormalniej ubrane są dzieci ludu pracującego. Bo ludu pracującego nie stać na Nike za 3-4 stówy.
Sofeicz napisał(a): To jak ja i mój syn się wychowaliśmy bez tych bonusów?
Nie wiem. Pewnie nie istniejecie, Trollu.
Sebastian Flak

