Po pierwsze: dla całego społeczeństwa jest korzystne, kiedy jest więcej ludzi młodych, dlatego na ogół dzieciatych się wspiera. Po drugie: dojrzałe socjaldemokracje mają to do siebie, że wspiera się ludzi, którzy czasowo ub stale tego potrzebują.
A ludzie kombinują, bo są bezczelni. Nie licząc, tych, którzy kombinują, żeby przeżyć.
Co do jojczenia, to robi to prawie każdy w Polsce, bo taką mamy mentalność.
Na przykład Ty i Sof nie piszecie nic w rodzaju: mam szczęście, bo trafili mi się rozsądni rodzice, którzy wpoili mi dobre nawyki; jestem zdrowy; jestem inteligentny i potrafię przyswoić umiejętności, które procentują; mieszkam w dużym mieście i mój syn nie musiał płacić za pokój na studiach; poznałem kogoś fajnego, kto mi pomógł, kiedy byłem w kropce. Wciąż tylko: a mnie i moim rodzicom było tak źle i sobie poradziłem. Dlaczego inni nie radzą sobie tak świetnie jak ja?
Dal porównania moja koleżanka, która zrobiła doktorat i dostała wymarzoną pracę na uczelni, potrafi powiedzieć, że się cieszy, jest świadoma, że to wynik jej ciężkiej pracy, ale też zauważa, że jej kolegę z prowincji, który nie miał takiego wsparcia rodziców, osiągnięcie tego samego kosztowało dużo więcej.
Gawain napisał(a): W Polsce to by nie przeszło. Stan budynków socjalnych może być opłakany, ale satelita i telewizor na pół ściany musi być.Ale to w dużym stopniu nasza wina. Sam chyba słyszysz w kółko, że urzędas to, urzędas tamto. Przy każdym większym sporze ogół uważa, że obywatel to niewinna owieczka, a zły urzędas po prostu się przyczepił.
A ludzie kombinują, bo są bezczelni. Nie licząc, tych, którzy kombinują, żeby przeżyć.
Gawain napisał(a): Przecież cały ten system jest tak skonstruowany, że im mniej robisz tym frukty większe. To po prostu ograniczenie starań o samodzielność do minimum, a wtedy w nagrodę dostaje się pieniądze i benefity. Znam ludzi pod 40, którzy nigdy w życiu nie przepracowali miesiąca. Nigdzie.Nie uważam, żeby tak było. Dla osób, które chcą żyć z dnia na dzień bywa to bardzo korzystne. Ale pewnego pułapu nigdy nie przeskoczą nigdy.
Gawain napisał(a): No a ja z życia wzięty podałem sposób funkcjonowania ludzi żyjących z opieki. Skad niby znam nazwy tych wszystkich cudownych transferów socjalnych. Z pierwszej ręki. Tylko mi empatia od tych relacji wzięła i umarła. Jak od rewelacji odjąłem narzekania, jojczenia i skargi na żywot ciężki i koszmarny, to zostały tylko fakty w postaci umiejętności wyduszania socjalu i zapewnianie sobie dużych ilości wolnego czasu, który przeznacza się na jojczenie, zapewniające zaplecze do ciągnięcia socjalu.Zapewniam cię, że wiem, o czym piszesz, ale to że istnieja patologie, nie znaczy, że należy jechać po ludziach, którzy ciężko pracują i świadczenia naprawdę im pomagają. Oczywiście w tym systemie pomocowym dałoby się dużo poprawić, ale na razie nie widzę konstruktywnych propozycji.
Co do jojczenia, to robi to prawie każdy w Polsce, bo taką mamy mentalność.
Na przykład Ty i Sof nie piszecie nic w rodzaju: mam szczęście, bo trafili mi się rozsądni rodzice, którzy wpoili mi dobre nawyki; jestem zdrowy; jestem inteligentny i potrafię przyswoić umiejętności, które procentują; mieszkam w dużym mieście i mój syn nie musiał płacić za pokój na studiach; poznałem kogoś fajnego, kto mi pomógł, kiedy byłem w kropce. Wciąż tylko: a mnie i moim rodzicom było tak źle i sobie poradziłem. Dlaczego inni nie radzą sobie tak świetnie jak ja?
Dal porównania moja koleżanka, która zrobiła doktorat i dostała wymarzoną pracę na uczelni, potrafi powiedzieć, że się cieszy, jest świadoma, że to wynik jej ciężkiej pracy, ale też zauważa, że jej kolegę z prowincji, który nie miał takiego wsparcia rodziców, osiągnięcie tego samego kosztowało dużo więcej.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

