We Francji robi się już nieciekawie:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci...ji/wrzm0h6
Ciekawe czy w Niemczech jest tak jak we Francji. Oto dalsza część relacji francuskiej lekarki:
Cytat:przestaliśmy robić testy na koronawirusa, bo ich po prostu zabrakło. Nie wiemy, czy na oddziały dla pacjentów z koronawirusem trafiają ludzie z pozytywnym, czy negatywnym wynikiem testu. Kierujemy tam ludzi, którzy mają symptomy koronawirusa, jak suchy kaszel i gorączka.
W najbardziej dotkniętych wirusem rejonach Francji nie robi się już testów nawet lekarzom z brakiem wyraźnych objawów. W znanym mi szpitalu na południu Francji, gdzie wirus pojawił się znacznie wcześniej, sytuacja jest o wiele cięższa. Przewidujemy, że u nas będziemy mieć za miesiąc to, co teraz jest na południu Francji. Na początku robiono im testy, jeżeli mieli objawy koronawirusa. Potem już nie robiono testów, tylko wysyłano na zwolnienie na 14 dni. A potem zrobiło się tak, że pielęgniarze mogli iść na zwolnienie, a lekarze już nie. Po prostu pracują dalej.
U nas też już zaczyna się odmawiać testów lekarzom. Na moim oddziale trzech lekarzy miało kontakt z pacjentami, u których wykryto koronawirusa i tylko jednemu zrobiono test.
Ja sama miałam bardzo intensywny kontakt z takim pacjentem około trzech tygodni temu. To był pacjent z zaburzeniami, który pluł. Pracowałam przy nim bez rękawiczek i płynów odkażających, o masce nie wspominając. Tamtego dnia po prostu ich nie było. Byłam w kontakcie z tym pacjentem ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami, ale odmówiono mi testu, kolega lekarz powiedział, że nie są w stanie ich robić.
Do niedawna lekarz, któremu nie zrobiono testu, mierzył sobie temperaturę. Jeżeli miał objawy, pracował w maseczce. Teraz pracujemy nawet, jeśli jesteśmy chorzy i dopóki jesteśmy w stanie. Dyskutuje się o ewentualnym anulowaniu naszych urlopów.
Mamy duże problemy ze środkami ochrony osobistej. Około dwóch tygodni temu zaczęła się panika związana z koronawirusem. Wtedy doszło do kradzieży maseczek czy rękawiczek ze szpitalnych oddziałów. Były nawet włamania do szpitalnych magazynów.
Dowiedziałam się, że teraz szpital zamówił nam nowe maski. Pielęgniarze będą nosić specjalne maski, bo oni są tuż przy pacjentach, my jako lekarze możemy używać tylko zwykłych masek chirurgicznych.
W ostatni weekend miałam dyżur na około 300 łóżek, w tym siedmiu pacjentów z koronawirusem, ale nie dostałam żadnej maski. Wzięłam jedną od pielęgniarzy i w niej dyżurowałam przez cały weekend. Taka maska jest skuteczna przez cztery godziny.
Nie pomaga nam typowa francuska swoboda w podejściu do wirusa. Jeszcze do 14 marca rodziny mogły odwiedzać chorych na oddziałach. Na jednych oddziałach wymagano wtedy masek, na innych nie. Obecnie zostały wstrzymane wszystkie odwiedziny.
[...]Brak lekarzy we Francji jest dramatycznym problemem od wielu miesięcy, nawet lat, a epidemia tylko ten problem wzmogła. Od września z mojego oddziału odeszło trzech lekarzy, nie w związku z epidemią.
Dostajemy informacje, że możemy zostać zmuszeni do pracy na stanowiskach, których nie obejmują nasze kompetencje. Chodzi o oddziały dla pacjentów z koronawirusem, bo tam brakuje lekarzy. Na początku pracowali na tych oddziałach tylko infekcjolodzy, ale kiedy zaczęło przybywać pacjentów, skierowali na te oddziały też lekarzy innych specjalizacji. Potem zaczęli tam już wysyłać lekarzy po studiach, którzy są w trakcie specjalizacji. Teraz są do tego systemu włączani studenci medycyny.
Niebawem na oddziały dla pacjentów z koronawirusem skieruje się również chirurgów, ponieważ zabiegi planowe są wstrzymane.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci...ji/wrzm0h6
bert04 napisał(a): No cholera, tak to jest jak autokraci podejmują decyzję. Tak jak w przypadku likwidacji gimanzjów, nikt nie patrzy na konsekwencje.
W Niemczech obecnie mamy "kontrolowany stopniowy shut-down", i widać, że na każdym stopniu ktoś myśli. Po prostu myśli. Szkoły są zamknięte, ale zapewniają opiekę dla tych, co nie mogą inaczej, ze szczególnym i specjalnym uwzględnieniem służby zdrowia. Diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach, nie jest tak ważne, kto podejmie decyzję pierwszy, ale kto podejmie decyzję dobrą i dopracowaną.
Ciekawe czy w Niemczech jest tak jak we Francji. Oto dalsza część relacji francuskiej lekarki:
Cytat:Wszystkie szkoły są zamknięte, ale ponieważ lekarze pracują, to otwiera się specjalne szkoły dla ich dzieci. I to jest coś, co mnie bardzo dotknęło, bo w naszym mieście wielu nauczycieli z takiej szkoły zaczęło starać się o zwolnienia lekarskie, ponieważ nie chcą pracować z naszymi dziećmi. Pojawiło się nawet hasło: „Nie będziemy się zajmować zadżumionymi dziećmi”.
Wtedy zrobiło mi się naprawdę przykro, bo z jednej strony społeczeństwo opiera się na nas, każe się nam pracować bez wytchnienia bez żadnych środków zabezpieczających i w chorobie, a z drugiej strony to samo społeczeństwo nie chce mieć z nami nic wspólnego, stara się od nas za wszelką cenę odizolować.
Co więcej, wszystkich ludzi namawia się do pozostania w domu, ponieważ wychodzenie na zewnątrz jest niebezpieczne, a w tym samym czasie wygania się nasze dzieci do szkół, w których będą mieć kontakt z innymi dziećmi w grupie ryzyka, bo ich rodzice pracują w służbie zdrowia. Mamy wysyłać nasze dzieci do szkół, których nie znają, do nauczycieli, których nie znają i w dodatku takich, którzy nie mają ochoty się nimi zajmować.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

