Po świętach to może być już taki armagedon, że nikogo to nie będzie obchodzić. Jeszcze się epidemia na serio nie zaczęła a już nie ma elementarnych środków bezpieczeństwa, a baby ochotniczo maseczki szyją. Do świąt to ponad połowa służby zdrowia może być na kwarantannie.
Brutalna prawda - jeśli za Tuska mieliśmy państwo z dykty, to teraz mamy państwo z folijek po kondomach. A epidemia uświadomi to wszystkim szybciej niż się może wydawać.
Brutalna prawda - jeśli za Tuska mieliśmy państwo z dykty, to teraz mamy państwo z folijek po kondomach. A epidemia uświadomi to wszystkim szybciej niż się może wydawać.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

