Lampart napisał(a): Spokój psychiczny, dobro bliskich, satysfakcja z tworzenia, czyli jednak wartościujesz szczęście.
Nie, ty wszystko nazywasz szczęściem. Takie coś nie podlega falsyfikacji i jest podobne do psychoanalizy, która wszystko sprowadza do popędu seksualnego.
Lampart napisał(a): Spokój psychiczny chcesz mieć bo nie chcesz cierpieć.
Cierpienie nie odbiera spokoju psychicznego. Tylko słaby człowiek tak myśli i tylko słaby człowiek pragnie szczęścia rozumianego jako brak cierpienia. Zalatuje mi to to jakimś prymitywnym hedonizmem albo buddyzmem.
A ja wolę nietzscheanizm na ten przykład gdzie należy kochać całość życia łącznie z cierpieniem, trudami i troskami - po to one są, żebyśmy mogli się hartować, żebyśmy mogli się wysilić aby coś osiągnąć, żebyśmy mieli satysfakcję z pokonywania wyzwań. Trudy są potrzebne abyśmy się wzmacniali.
Lampart napisał(a): Dobro bliskich, czyli nie chcesz żeby cierpieli.
Będą cierpieć, bo to jest nieuniknione i jest nieodłącznym elementem życia. Będą musieli się z tym pogodzić. A jak ktoś nie chce cierpieć, to polecam nauki Hegezjasza: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hegezjasz
Lampart napisał(a): Cierpienie to antonim szczęścia.
Chyba tylko w słowniku życiowych pizdeczek.
Lampart napisał(a): Satysfakcja z tworzenia czyli przyjemność, choć nie jest to zwykła konsumpcyjna przyjemność, a forma spełniania się, podciągnąłbym to pod szczęście.
Ty wszystko podciągniesz pod przyjemność, a przyjemność pod szczęście. Idąc twoim tokiem myślenia jak komuś bardzo się chce srać i się w końcu zesra, to już jest szczęśliwym człowiekiem. Może napisz jakiś esej pt. "sranie jako droga do życiowego szczęścia".
Lampart napisał(a): Pytasz o def. szczęścia, piszesz, że jest ono czymś innym dla różnych ludzi.
No nie bardzo bo te przykłady:
Lampart napisał(a): To są różne drogi jakie ludzie podejmują w podróży do szczęścia (inna sprawa, że niekoniecznie tam wiodące o czym ci ludzie mogą sobie nie zdawać sprawy).
No nie. To nie są różne drogi do tego samego celu. Cele są różne i nie są przez ludzi utożsamiane ze szczęściem. Tylko ty to robisz. I niektórzy też potrafią utożsamić przyjemność ze szczęściem tylko jakoś dziwnym trafem jak już mają dużo tej przyjemności, to jakoś szczęścia nie odczuwają.
Lampart napisał(a): To tak jakbyś powiedział, że nie ma czegoś takiego jak smaczne bo ludzie lubią różne potrawy.
Nie szkodzi, doświadczenie smacznego różni ludzie osiągają różnymi środkami, smaczne ma wiele nośników
Ja twierdzę, że nie każdy dąży do szczęścia. Chcesz to sobie dąż. Ja na przykład pisząc z tobą na forum na pewno do szczęścia nie dążę. Jeśli twoja droga do szczęścia jest realizowana poprzez dyskusję ze mną, to bardzo mi miło. Tak czy srak ja dążę m.in. do prawdy, a nie do szczęścia.
Jakby dążył do szczęścia to bym bezrefleksyjnie uwierzył w jakąś nirwanę albo w Boga, który każdemu da zdrowie i życie wieczne. A ateizm jest raczej pesymistyczną, "brutalną" prawdą, która obdziera ten świat i różne poglądy z iluzji "happy endu".
Lampart napisał(a): Żarłak, nie chcę definiować szczęścia. Mógłbym się pokusić ale wole nie. Tak samo nie chce definiować czym jest życie, czym jest rzeczywistość, czym jest świadomość, ale to nie znaczy, że nie mogę z powodzeniem używać tych terminów.
W matematyce nie można zdefiniować punktu czy linii prostej, ale posługując się nimi można tworzyć rzeczy, które sprawdzają się w praktyce. Ty niczego nie definiujesz i tworzysz bełkot, który tłumaczy wszystko i nic. Nie ma to przełożenia na życie praktyczne, nie tłumaczy czy dążenie człowieka do władzy rzeczywiście go uszczęśliwi i nie tłumaczy gdzie jest to prawdziwe szczęście, które uszczęśliwia realnie i do którego wszyscy winniśmy dążyć.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

