zefciu napisał(a): No ale nie widzę sensownego modelu, któryb by to pokazywał. Załóżmy, że służba zdrowia ma pewną dzienną pojemność c. No i w normalnych warunkach mamy pewną liczbę osób n0, które wymagają hospitalizacji. Jeśli n1 + n0 przekracza c, to komuś musimy odmówić pomocy. Niezależnie, czy odmówimy jej osobie z Covid-19, czy z inną chorobą. Liczba osób, która się zarazi i odsetek, który będzie potrzebował hospitalizacji jest prawdopodobnie stały (nie liczymy na opanowanie choroby). Możemy zatem rozłożyć tę liczbę na więcej dni, albo na mniej. Jedyną strategią jest zatem „wypłaszczanie krzywej”.
bert04 napisał(a): Należy dodać jeszcze jedno: przez "wypłaszczanie" państwo zyskuje czas, żeby dostosować pojemność c do zmienionych warunków.
Ok, zrozumiałem. Chciałem tylko wyjaśnić postawę dunafingowców.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci...am/brzgem7
Cytat:Heroiczny wysiłek służby zdrowia nie przyniesie efektów, jeśli nie zostaniemy w domach – mówi w rozmowie z Onetem Jan Wilam, lekarz i właściciel wydawnictwa medycznego, w którym przetłumaczono chiński przewodnik opisujący skuteczne sposoby walki z koronawirusem. Specjalista przewiduje, że jeśli nie wprowadzimy rozwiązań takich jak w Chinach, to w okresie świątecznym możemy w Polsce spodziewać się trzycyfrowej liczby zgonów w ciągu doby.
[...]Jakie najważniejsze wnioski płyną z tej publikacji?
Chińczycy zebrali bardzo cenne doświadczenia w leczeniu chorych z COVID-19, imponują też doskonałym przygotowaniem do walki z epidemią. Mają środki i wyposażenie szpitali na najwyższym światowym poziomie. Pamiętajmy jednak, że wszelkie działania medyczne są działaniami kosztownymi - potrzebny jest sprzęt i zasoby ludzkie. I być może prezentowana jest nam przez Chińczyków tylko jedna, ta pozytywna strona medalu.
Należy jednak przyznać, że w Chinach sukces w walce z epidemią osiągnięto nie wskutek optymalnego leczenia chorych, ale na drodze decyzji administracyjnych - to kwarantanna i izolacja chorych doprowadziły do zmniejszenia liczby zachorowań.
Przestrzeganie kolejnych obostrzeń jest więc kluczem do wygrania z wirusem?
To jakie będą następstwa epidemii w Polsce, nie zależy od tego, czy będziemy mieli w szpitalu 20 respiratorów, czy o dwa więcej. Oczywiście, niezbędny jest dostęp do badań diagnostycznych, potrzebne są środki indywidualnej ochrony - bez maseczek i kombinezonów ochronnych nie da się pracować. Ale działania polegające na gorączkowym doposażeniu szpitali nie będą miały kluczowego znaczenia.
Efekty będą zależały od tego, ile osób zachoruje. A zapobieganie zachorowaniu jest bardzo proste: siedź w domu, nie spotykaj się z innymi osobami, zabezpiecz osoby starsze. Tak jak napisałem we wstępie do polskiej wersji skryptu, kluczem do wygrania tej wojny są działania administracyjne i edukacyjne, a nie heroiczny wysiłek lekarzy, pielęgniarek, ratowników i wszystkich innych pracowników służby zdrowia.
Porównując się z Chinami i krajami Europy Zachodniej, w którym momencie tej epidemii jesteśmy w Polsce?
Niestety, na początku.
Dużo zakażonych i ofiar przed nami?
Nie chcę być złym prorokiem i nadal mam nadzieję, że nie zrealizuje się u nas do końca scenariusz włosko-hiszpański. Oba narody płacą wysoką cenę za swoje "luzackie" podejście do życia i odkładanie wszystkiego do jutra – włoskie "Va bene, domani" i hiszpańskie "Hasta mañana" nie sprawdzają się w czasach zarazy. Boris Johnson i Donald Trump też nie widzieli problemu, lekceważyli zagrożenie i "przegapili" początek epidemii. Już dzisiaj w USA jest więcej zachorowań niż w oficjalnych chińskich statystykach. Również wybory przeprowadzone we Francji nie były dobrym pomysłem.
My byliśmy w lepszej sytuacji - można było obserwować kraje, które w rozwoju epidemii "wyprzedzały" nas o tydzień czy dwa - i można było wyciągać wnioski. 10 dni temu pisałem, że decydenci służby zdrowia powinni myśleć o budowaniu wielkich polowych szpitali (dzisiaj dodam: wyposażonych w stanowiska do prowadzenia tlenoterapii), ale w momencie, kiedy trzeba było o tym decydować, nasi prominenci chwalili się, jak niskie są odsetki zachorowań i jak wysokie mają wskaźniki zaufania publicznego. Zresztą w wielu mediach nadal dominuje propaganda sukcesu. Ale jeżeli się kłamie w czasach epidemii, to kłamstwo ma krótkie nogi, bo rzeczywistość i liczba zgonów wszystko zweryfikują. W Polsce jest już epidemia. I nie można wykluczyć, że na święta będziemy mieli wariant włosko-hiszpański i trzycyfrową liczbę zgonów w ciągu doby.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

