Lumberjack
Tak, ZaKotem fajnie zdef. szczęście, ogólnie jest to raczej coś złożonego i stałego.
Zadowolenie z życia i siebie. A na to składa się wiele czynników na wielu płaszczyznach.
Oczywiście w innym kontekście może to być coś nagłego, np. ktoś może wygrać w totka i krzyczeć i płakać i mówic, że płacze ze szczęścia ale to będzie też wynikało z perspektywy na przyszłość czyli kontekst jest szerszy niż tylko chwilowa przyjemność.
Jak napisałem do Neurozy, że warto szukać szczęścia to chodziło o to, że starokatolicyzm w założeniu miał mu dawać i pożądany kierunek i wspólnotę i nadzieję oraz różne uczucia względem Boga, a to wszystko razem, życie z którego byłby zadowolony czyli szczęście. Nie wiem w czym problem ┐( ∵ )┌
Odnośnie buddyzmu to cierpienie w tym systemie nie jest niedogodnością czy bólem, buddyści to nie hedoniści, cierpienie dla nich wynika z przywiazan, awersji i ignorancji o ile dobrze pamiętam.
Co tu dużo gadać, niby jesteś naturalista, a wzbraniasz się przed przyznaniem, że ośrodek kary i nagrody jest głównym ośrodkiem motywacyjnym.
Czarujesz, że ty nie chcesz szczęścia tylko spokój to i tamto, a czemu to chcesz?
Bo dobrze się czujesz będąc spokojnym, czemu chcesz tworzyć, bo z takiego życia, w którym tworzysz i zapewniasz rodzinie dobro jesteś/będziesz zadowolony a to już jest szczęście, wg def. która przedstawiłem.
Czarujesz, że cierpisz jak mnie czytasz ale nie odbiera ci to spokoju, No takiego spokoju egzystencjalnego o przeżycie o ciepłe ubrania i o dach nad głową to nie odbiera, więc zależy o jakim spokoju mówisz, bo nie powiesz mi chyba, że jednocześnie się wkurzasz I jesteś spokojny. Więc to nie może być taki spokój absolutny.
Generalnie cierpienie to jest awersja do tego co się doświadcza, a awersja im większa tym mniejszy spokój, żadne hocki klocki.
Pytasz czy pisanie z tobą daje mi szczęście, No niekoniecznie ale ogólnie możliwość wyrażania swoich poglądów to coś co sobie cenię. Nie podchodź do tego tak prostolinijnie. Możliwe na przykład, że gdybym ci nie odpisał to by mnie to jakoś uwierało, że nawaliłeś stek bzdur i powinienem sprostować więc odpisanie może stanowić pewna ulgę.
Oczywiście, że nie wszystko co ludzie robią służy szczęściu, bo bardzo często człowiek ulega pokusie chwilowej gratyfikacji. Bardzo często człowiek robi coś nawykowo ale to też się sprzęga z układem kary i nagrody.
Przykładowo jak jestem wyrobiony tak, że muszę coś robić muszę dostarczać sobie bodźców to przeglądam YouTube Bo jak tego nie robię albo czegoś innego to czuję pustkę. Więc jest to chwilowe zaspokojenie jakiejś potrzeby, która może wynikać ze złego nawyku i zaburzać szczęście w szerszej perspektywie.
O tym już wspominałem, że ludzie chcę być szczęśliwi ale nie zawsze są tu umiejętni, odpowiednio zorganizowani itp.
Adeptus, najlepszego, że medytacja niekoniecznie jest skupianiem się na sobie, czasem wręcz odwrotnie bywa, ze jest to przekraczanie siebie. To znaczy przekraczanie ego bo siebie jako Pierwotnego Umysłu nie da się przekroczyć ale to już inna kwestia...
Tak, ZaKotem fajnie zdef. szczęście, ogólnie jest to raczej coś złożonego i stałego.
Zadowolenie z życia i siebie. A na to składa się wiele czynników na wielu płaszczyznach.
Oczywiście w innym kontekście może to być coś nagłego, np. ktoś może wygrać w totka i krzyczeć i płakać i mówic, że płacze ze szczęścia ale to będzie też wynikało z perspektywy na przyszłość czyli kontekst jest szerszy niż tylko chwilowa przyjemność.
Jak napisałem do Neurozy, że warto szukać szczęścia to chodziło o to, że starokatolicyzm w założeniu miał mu dawać i pożądany kierunek i wspólnotę i nadzieję oraz różne uczucia względem Boga, a to wszystko razem, życie z którego byłby zadowolony czyli szczęście. Nie wiem w czym problem ┐( ∵ )┌
Odnośnie buddyzmu to cierpienie w tym systemie nie jest niedogodnością czy bólem, buddyści to nie hedoniści, cierpienie dla nich wynika z przywiazan, awersji i ignorancji o ile dobrze pamiętam.
Co tu dużo gadać, niby jesteś naturalista, a wzbraniasz się przed przyznaniem, że ośrodek kary i nagrody jest głównym ośrodkiem motywacyjnym.
Czarujesz, że ty nie chcesz szczęścia tylko spokój to i tamto, a czemu to chcesz?
Bo dobrze się czujesz będąc spokojnym, czemu chcesz tworzyć, bo z takiego życia, w którym tworzysz i zapewniasz rodzinie dobro jesteś/będziesz zadowolony a to już jest szczęście, wg def. która przedstawiłem.
Czarujesz, że cierpisz jak mnie czytasz ale nie odbiera ci to spokoju, No takiego spokoju egzystencjalnego o przeżycie o ciepłe ubrania i o dach nad głową to nie odbiera, więc zależy o jakim spokoju mówisz, bo nie powiesz mi chyba, że jednocześnie się wkurzasz I jesteś spokojny. Więc to nie może być taki spokój absolutny.
Generalnie cierpienie to jest awersja do tego co się doświadcza, a awersja im większa tym mniejszy spokój, żadne hocki klocki.
Pytasz czy pisanie z tobą daje mi szczęście, No niekoniecznie ale ogólnie możliwość wyrażania swoich poglądów to coś co sobie cenię. Nie podchodź do tego tak prostolinijnie. Możliwe na przykład, że gdybym ci nie odpisał to by mnie to jakoś uwierało, że nawaliłeś stek bzdur i powinienem sprostować więc odpisanie może stanowić pewna ulgę.
Oczywiście, że nie wszystko co ludzie robią służy szczęściu, bo bardzo często człowiek ulega pokusie chwilowej gratyfikacji. Bardzo często człowiek robi coś nawykowo ale to też się sprzęga z układem kary i nagrody.
Przykładowo jak jestem wyrobiony tak, że muszę coś robić muszę dostarczać sobie bodźców to przeglądam YouTube Bo jak tego nie robię albo czegoś innego to czuję pustkę. Więc jest to chwilowe zaspokojenie jakiejś potrzeby, która może wynikać ze złego nawyku i zaburzać szczęście w szerszej perspektywie.
O tym już wspominałem, że ludzie chcę być szczęśliwi ale nie zawsze są tu umiejętni, odpowiednio zorganizowani itp.
Adeptus, najlepszego, że medytacja niekoniecznie jest skupianiem się na sobie, czasem wręcz odwrotnie bywa, ze jest to przekraczanie siebie. To znaczy przekraczanie ego bo siebie jako Pierwotnego Umysłu nie da się przekroczyć ale to już inna kwestia...

