ad DziadBorowy
Dość typowa antypisowa klatka umysłowa uniemożliwiająca j szersze spojrzenie na jakikolwiek problem. Można sobie pokrzyczeć i jest dobrze, no lżej na duchu. Na terapeutyczne działanie takiego pisania to bym się nawet zgodził. Merytorycznie jest już gorzej, bowiem widzenie wszystkiego przez chęć władzy jest jedynie narzuconym medialnie stereotypem odbierającym politykom (wszystkim zresztą) godność. Tak, chęć władza istnieje, ale jak już mówi o tym, sprowadzanie wszystkiego do niej jest dużym błędem na bazie obsesyjności.
Są dwie możliwości. Uzyskany kapitał akumulujesz w postaci oszczędności lub inwestujesz między innymi w konsumpcje. Z reguły te dwie opcje się wyważa.
Pierwsza opcja jest defensywna, pozwala zachować rezerwy na trudniejszy okres. Mankamentem jej jest niedoinwestowanie rozwoju, od trzymania w skarpecie jeszcze się nikt nie wzbogacił, ani rozwinął.
Druga opcja inwestowania jest ofensywna, potrzebna szczególnie krajom na dorobku takim jak nasz. Żadna Szwecja, Niemcy, czy nawet Portugalia nie musi tak mocno inwestować, aby się rozwijać. My jesteśmy na innym etapie. Gonimy, a jak się kogoś goni to trzeba biec szybciej, czyli inwestować i pracować więcej. Zwiększenie konsumpcji jest powszechnie stosowanym sposobem na rozwój. PiSy poszły na maks, wzrost gospodarczy wbrew ogólnemu jojczeniu nastąpił (dla niektórych niestety). Spadła emigracji, zaczęły się jakieś powroty, co jest ważne. Wraz ze zmniejszaniem się ludności zwłaszcza aktywnych gospodarczo zmniejsza się rynek konsumenta i pojawia się bariera gospodarcza braku rąk do pracy.
To podstawowe czynniki strategiczne rozwoju każdego państwa zawierające naturalne i zawsze istniejące sprzeczności. Można się zgodzić, że coś powinno zostać na czarną godzinę w skarpecie. Pytanie tylko ile potrzeb by to przykrył? 5%, 10%...? Zapewne zawsze byłoby to coś, a te "trzynastki" emeryckie to przesada. Jeśli chce się rozwijać to trzeba inwestować nawet w 500+. A to, że nie ma doskonałego rozwiązania i codziennie miliony lepszych propozycji jak działać to wiem.
Dość typowa antypisowa klatka umysłowa uniemożliwiająca j szersze spojrzenie na jakikolwiek problem. Można sobie pokrzyczeć i jest dobrze, no lżej na duchu. Na terapeutyczne działanie takiego pisania to bym się nawet zgodził. Merytorycznie jest już gorzej, bowiem widzenie wszystkiego przez chęć władzy jest jedynie narzuconym medialnie stereotypem odbierającym politykom (wszystkim zresztą) godność. Tak, chęć władza istnieje, ale jak już mówi o tym, sprowadzanie wszystkiego do niej jest dużym błędem na bazie obsesyjności.
Są dwie możliwości. Uzyskany kapitał akumulujesz w postaci oszczędności lub inwestujesz między innymi w konsumpcje. Z reguły te dwie opcje się wyważa.
Pierwsza opcja jest defensywna, pozwala zachować rezerwy na trudniejszy okres. Mankamentem jej jest niedoinwestowanie rozwoju, od trzymania w skarpecie jeszcze się nikt nie wzbogacił, ani rozwinął.
Druga opcja inwestowania jest ofensywna, potrzebna szczególnie krajom na dorobku takim jak nasz. Żadna Szwecja, Niemcy, czy nawet Portugalia nie musi tak mocno inwestować, aby się rozwijać. My jesteśmy na innym etapie. Gonimy, a jak się kogoś goni to trzeba biec szybciej, czyli inwestować i pracować więcej. Zwiększenie konsumpcji jest powszechnie stosowanym sposobem na rozwój. PiSy poszły na maks, wzrost gospodarczy wbrew ogólnemu jojczeniu nastąpił (dla niektórych niestety). Spadła emigracji, zaczęły się jakieś powroty, co jest ważne. Wraz ze zmniejszaniem się ludności zwłaszcza aktywnych gospodarczo zmniejsza się rynek konsumenta i pojawia się bariera gospodarcza braku rąk do pracy.
To podstawowe czynniki strategiczne rozwoju każdego państwa zawierające naturalne i zawsze istniejące sprzeczności. Można się zgodzić, że coś powinno zostać na czarną godzinę w skarpecie. Pytanie tylko ile potrzeb by to przykrył? 5%, 10%...? Zapewne zawsze byłoby to coś, a te "trzynastki" emeryckie to przesada. Jeśli chce się rozwijać to trzeba inwestować nawet w 500+. A to, że nie ma doskonałego rozwiązania i codziennie miliony lepszych propozycji jak działać to wiem.

