Lampart napisał(a): Tak, ZaKotem fajnie zdef. szczęście, ogólnie jest to raczej coś złożonego i stałego.
No nie jest to dobra definicja szczęścia, bo wynika z niej, że kiedy ci zajebę całą rodzinę, utnę głowę i nasikam do szyi, ale jednocześnie będę stymulował chemią odpowiednie ośrodki w mózgu, to będziesz czuł szczęście.
Lampart napisał(a): Zadowolenie z życia i siebie. A na to składa się wiele czynników na wielu płaszczyznach.
Zadowolenie z życia jest niemożliwe do osiągnięcia jeśli utożsamiasz przyjemność i brak cierpienia ze szczęściem. Zawsze w życiu traci się bliskich i zawsze się umiera i te dwie rzeczy już sprawiają, że nigdy nie będziesz do końca zadowolony z tego co cię w życiu spotka.
Dlatego ludzie mają religię i wiarę, że zmarli bliscy gdzieś sobie skaczą hen wysoko w obłoczkach.
Lampart napisał(a): Odnośnie buddyzmu to cierpienie w tym systemie nie jest niedogodnością czy bólem, buddyści to nie hedoniści, cierpienie dla nich wynika z przywiazan, awersji i ignorancji o ile dobrze pamiętam.
Cierpienie psychiczne, a nie fizyczne. A środkiem do poradzenia sobie z nim jest Nirwana, ucieczka w rozpłynięcie się w nicości.
Lampart napisał(a): Czarujesz, że ty nie chcesz szczęścia tylko spokój to i tamto, a czemu to chcesz?
Bo dobrze mi z tym.
Lampart napisał(a): Bo dobrze się czujesz będąc spokojnym, czemu chcesz tworzyć, bo z takiego życia, w którym tworzysz i zapewniasz rodzinie dobro jesteś/będziesz zadowolony a to już jest szczęście, wg def. która przedstawiłem.
Gdzie ją przedstawiłeś? Daj chociaż numer posta.
Lampart napisał(a): Pytasz czy pisanie z tobą daje mi szczęście, No niekoniecznie ale ogólnie możliwość wyrażania swoich poglądów to coś co sobie cenię. Nie podchodź do tego tak prostolinijnie. Możliwe na przykład, że gdybym ci nie odpisał to by mnie to jakoś uwierało, że nawaliłeś stek bzdur i powinienem sprostować więc odpisanie może stanowić pewna ulgę.
Ale to nie jest dążenie do szczęścia i w przypadku pierdyliarda innych czynności, które podejmujesz też nie ma dążenia do szczęścia. Więc gdzie ono jest. W czym się zawiera to całe szczęście i w jaki sposób do niego dążysz?
Lampart napisał(a): Oczywiście, że nie wszystko co ludzie robią służy szczęściu, bo bardzo często człowiek ulega pokusie chwilowej gratyfikacji. Bardzo często człowiek robi coś nawykowo ale to też się sprzęga z układem kary i nagrody.
Nas nie stworzył Bóg żebyśmy dążyli do zbawienia; nie stworzył nas Budda żebyśmy w uciecze przed cierpieniem dążyli do nirwany; nie stworzył nas żaden filozof mówiący o szczęściu. Jesteśmy wytworem przyrody, wynikiem ewolucji i mamy po prosty przekazywać geny. Matula Ziemia nie wyznaczyła nam jako celu dążenia do szczęścia. To żeśmy sobie sami ubzdurali w naszych mózgach, które w pewnym momencie stały się zdolne do takiego ubzdurania.
Lampart napisał(a): Przykładowo jak jestem wyrobiony tak, że muszę coś robić muszę dostarczać sobie bodźców to przeglądam YouTube Bo jak tego nie robię albo czegoś innego to czuję pustkę. Więc jest to chwilowe zaspokojenie jakiejś potrzeby, która może wynikać ze złego nawyku i zaburzać szczęście w szerszej perspektywie.
O tym już wspominałem, że ludzie chcę być szczęśliwi ale nie zawsze są tu umiejętni, odpowiednio zorganizowani itp.
Szczęścia po prostu nie ma, to wymysł taki sam jak i Bóg. I ludzie do szczęścia nie dążą choć może niektórym wydaje się, że tak robią. To jest pogoń za iluzją.
Lepiej cieszyć się tym co się ma, jakimiś drobnostkami i być przygotowanym na plaskacze jakie będziemy dostawać od życia.
Niektórzy uciekają przed światem doczesnym w medytacje i nirwany, inni uciekają do Boga, jeszcze inni w narkotyki albo jakieś inne hedonizmy zaprzątające umysł, a ja uciekam w myślenie trochę nietzscheańskie, że te plaskacze są po to, żebyśmy mieli czemu stawiać czoła. Czyli niby nie jest to ucieczka przed światem tylko jego akceptacja. Jednak to moje myślenie nie jest superowe, bo nie tłumaczy sytuacji w których np. małe dziecko umiera na raka i nawet nie dostało w życiu szansy na to, żeby czemukolwiek stawić czoła jako dorosły człowiek. I w ogóle nie tłumaczy tego czym jest szczęście i czy w ogóle jakieś jest. Znaczy się tłumaczy - życie i ten świat nie powstały, jak to mówią teizmy, z myślą o człowieku; świat nie istnieje specjalnie po to aby gatunek ludzki mógł dążyć do szczęścia. Nie jesteśmy jakimś specjalnym wyjątkowym gatunkiem, który jest przez kogokolwiek uprzywilejowany. Dominacja na planecie wbija nas w pychę i przekonanie o wyjątkowości, ale nic nie wyklucza tego, że za jakiś czas może przyjdzie wirus który nas wszystkich zajebe i będzie koniec ludzkości i jej wybujałych fantazji o bogach, nirwanach i szczęściach.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

