Tak mi chodzi po łbie. Jakby spojrzeć na to od strony biologii ewolucyjnej. Izolujemy osby z wyraźnymi objawami i te, które miały z nimi kontakt. Resztę olewamy. Co to daje: tworzymy ewolucyjną presję w kierunku niskiej zjadliwości. Czego to wymaga - dobrej izolacji, sprzętu ochronnego, procedur bezpieczeństwa.
Co robimy: objawowych wiezie się do szpitali, które przez brak sprzętu stają się rozsadnikami zarazy. Tworzymy ewolucyjną presję w kierunku wysokiej zjadliwości.
Może to tłumaczy różnice w śmiertelności pomiędzy krajami?
Co robimy: objawowych wiezie się do szpitali, które przez brak sprzętu stają się rozsadnikami zarazy. Tworzymy ewolucyjną presję w kierunku wysokiej zjadliwości.
Może to tłumaczy różnice w śmiertelności pomiędzy krajami?
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.


