Rodica napisał(a): Spytaj się ich, a potem ludzi cywilizowanych, którzy mają porównywalnie tyle samo, czyli tysiac pincet na miesiąc.Jak mi udostępnisz fundusze na wyjazd do RPA i utrzymanie na czas potrzebny do nauczenia się buszmeńskiego, to obiecuję, że zapytam. Ale ja pytam, jakie metody zostały zastosowane, a nie jakie zostaną zastosowane, kiedy ja się tym zajmę.
Cytat:Sofeicz:No dobra, szczęśliwa facjata to jest jakiś mierzalny objaw, ale trzeba by jeszcze zmierzyć czas utrzymywania się szczęśliwej facjaty i sprawdzić, czy sam proces badania nie zmienia badanego obiektu. Znaczy, Buszmen może być szczęśliwy z tego powodu, że gości u siebie etnologa, a somsiad takiego ważnego gościa nie ma.
Nie twierdzę, że oni są mniej lub bardziej moralni, ale że są szczęśliwsi, to widać po ich szczęśliwych facjatach
Sofeicz napisał(a): Nawet nie pytaj - to są przecież popłuczyny po micie Szlachetnego Dzikusa, który grasuje w myśli europejskiej od XVII wieku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szlachetny_dzikus
Oprócz wspomnianego wpływu badania na jego wynik, jest jeszcze jeden powód, dla którego nie jest to tak całkiem niewiarygodne. Tak jak cywilizacja dzięki medycynie umożliwia długie życie z chorobami przewlekłymi, tak też umożliwia życie z przewlekłymi chorobami psychicznymi. Czyli w permanentnym stresie, u jednych objawiającym się wylękaniem, a u innych agresją. Kiedy najgorszą rzeczą, jaka realnie może ci się przydarzyć, to napotkanie w niewłaściwym miejscu jadowitego węża, hipopotama albo wielkiego faceta idącego na ciebie z dzidą, to twój stres będzie krótkotrwały - albo szybko pozbędziesz się zagrożenia, albo zagrożenie pozbędzie się ciebie. Tak czy inaczej, będziesz to mieć szybko za sobą. A jeśli tym, czego się najbardziej boisz, jest kryzys, bezrobocie i bieda - albo też utrata przywilejów i redukcja do plebsu - no to ram czasowych w zasadzie nie ma i możesz tak się stresować ad usranum mortuum, bo w cywilizacji co cię nie zabija, to osłabia.

